niedziela, 24 lutego 2013

Rozdział 19


WSZYSTKO ALBO NIC

– Na napisanie egzaminu macie równe sześćdziesiąt minut, mówiąc prościej, dysponujecie jedynie pełną godziną – odparł donośnym tonem ojciec bliźniaków. – Pierwszy etap egzaminu na chunina od zawsze składał się z testu pisemnego. Zawarto na nim dziesięć pytań, w tym jedno, którego…
– Ale tego jednego właśnie nie ma na teście – wtrąciła Konami z drugiego końca sali.
Rozdzielili nas, a ja niestety byłam jedną z tych, którzy kompletnie nic nie umieli z wiedzy teoretycznej. Rozglądałam się desperacko po sali, poszukując takich osób jak Kusuri, Taiyo czy Minato. Niestety, nikogo znajomego wokół mnie nie było. Po dogłębnym zastanowieniu i rozmyślaniu, jak to mi pójdzie, odwróciłam się w prawo i moim oczom ukazała się ta sama brunetka z drużyny Akaru. Nie wiem, dlaczego, ale ujrzałam w niej moją deskę ratunku. Nie wiedziałam, dlaczego, po prostu czułam, że jest inna. Wpatrywała się swoimi nad wyraz inteligentnymi oczętami w szarowłosego, groźnie wyglądającego jonina, będącego ojcem bliźniaków. Swoją drogą, zastanawiał mnie fakt, jak to jest mieć takiego ojca w domu… Chłopaki charakterem ani trochę go nie przypominali…
– Nie przerywaj mi, dziewczyno – sapnął egzaminator. – Nie zadajemy żadnych pytań podczas testu.  Jakieś zasady też obowiązują takie rozwydrzone dzieciaki jak wy. Wracając, owszem pytania dziesiątego nie ma na kartce, gdyż jest ono podawane piętnaście minut przed końcem testu. Można powiedzieć, że tą część egzaminu obowiązują dość odmienne zasady, jednakże… o tym dowiecie się dopiero w swoim czasie…
Mój umysł zaczęło nachodzić miliony najróżniejszych myśli. Rozejrzałam się nerwowo po sali – wokół mnie znajdowały się wszystkie rzędy drewnianych, ciemnobrązowych ławek, w których to siedzieli inni genini – jedni z nerwowymi spojrzeniami, ślepo zapatrzonymi w ojca bliźniaków, drudzy, na spokojnie odbierający wszystkie jego słowa, pewni swych możliwości. I jeszcze ci chunini, będący egzaminatorami, tworzący wokół nas jedną wielką zaporę… Teraz to już definitywnie nie mogliśmy uciec – podjęliśmy właśnie taką, a nie inną decyzję, a dociekliwe, przenikliwe spojrzenia shinobich, wynurzające się znad ich drewnianych podpór z śnieżnobiałymi kartkami oraz piór jedynie nas w tym utwierdzały. Jednakże, jedynie spojrzenie szarowłosego jonina wywierało na mnie taki… lęk. Ciarki przeszły mi po plecach, wprawiając ciało w niechciane drżenie.
– Ja zaś jestem Hayato Shun – przerwał potok mych niebezpiecznie gnających myśli ojciec bliźniaków swym chropowatym, donośnym basem. – Według przyznanej mi rangi, należę do oddziału specjalnych joninów. Jako mój fach uznawane są przesłuchania… Bo ninja na co dzień mają maski, jednakże trzeba ich odpowiednio podejść by je zdjęli… Jedyna szansa na zadanie pytań, korzystajcie, bo innej nie będzie!
Nim się spostrzegłam, ręka siedzącej obok mnie brunetki natychmiast wystrzeliła w górę, niczym błyskawica. Tak jakby się nie wahała, jednakże gdy tylko się dopatrzyłam dokładniej, zauważyłam, jak żyły na jej prawym nadgarstku pulsują w przyśpieszonym tempie ze stresu. Hayato zmierzył ją swoim niemalże zabójczym, kruczym wzrokiem i kiwnął głową, dając dziewczynie dojść do głosu.
– O co chodzi? – zapytał, odchrząkając.
Czarnowłosa wzięła głęboki haust powietrza i nerwowo zatrzepotała swoimi powiekami.
– Ile… To znaczy, jaka część obecnych geninów na sali ma możliwość przejścia do drugiego etapu?
Shun zaśmiał się, bynajmniej nie był to śmiech podobny to tego, którym to dysponował Itari czy Jiraiya. Wyczuwało się w nim pewną ignorancję i wyższość…  A może to już były jedynie moje głupie odczucia? W końcu, nie można było oceniać ludzi po pozorach… chociaż, ojciec kompanów z mojej drużyny naprawdę mnie przerażał, zwłaszcza ta gigantyczna szrama na policzku nieprzyjemnie kłuła w oczy…
– Wszystko zostanie objawione podczas dziesiątego pytania – odpowiedział tajemniczo. – Wtedy karty zostaną odkryte… Tak naprawdę, tego testu potencjalnie możecie nie zaliczyć, bo zadania do wykonania was przerosną…
– Chciałby pan! – krzyknęła jakaś dziewczyna siedząca parę rzędów za mną.
Wstała z impetem z krzesła, a na jej twarzyczce o oliwkowej karnacji natychmiast pojawiło się zacięcie oraz determinacja. Jednakże, w jej wielkich, kruczych tęczówkach, przypominających małe odłamy węgla, można było dostrzec złość, jaka nią targała. Gdyby tylko mogła, zmroziłaby jonina wzrokiem. Wtem, nagle moją uwagę zwróciły jej policzki oraz znamienia, jakie się na nich znajdowały – prostokątne, karmazynowe trójkąty, które były pierwszą rzeczą, jakie przykuły moje oczy… Takie same, jak u Hany! To znaczy, że była z jej klanu… To właśnie mogła być ta jej siostrzenica, o której tyle opowiadała… Tsume, czy jak jej tam było…
– Czy ja się niewyraźnie wyrażam? – zapytał oschle szarowłosy. – To czas na pytania, a nie na niedojrzałe komentarze w moją stronę.
Inuzuka znów spiorunowała go wzrokiem i usiadła na swoje miejsce, drapiąc się od tyłu w głowę. Zaczęła coś grymasić pod nosem, ale egzaminator już tego nie dosłyszał. Założyła ręce na klatce piersiowej, spoglądając z utęsknieniem w błękitne, czyste niebo za oknem. Nie mogłam od niej odwrócić wzroku – zaczęła strasznie intrygować mnie ta jej niezależna postawa. Niechętnie znów spojrzałam z ukrywanym lękiem w oczach na ojca moich kolegów.
Zaczął nagle nas wszystkich mierzyć wzrokiem. Zaniepokoiło mnie to trochę – jego spojrzenie nie należało do najprzyjemniejszych.  I nagle… moją uwagę przykuła kartka, która znajdowała się przede mną. Dopiero teraz zauważyłam tą oślepiającą biel oraz czarny, nieprzyjemnie kłujący w oczy tusz. Chociaż to był najzwyczajniejszy arkusz papieru… czułam przed nim respekt.  Miałam wrażenie, głęboko w środku, że mógł mi cokolwiek zrobić. Jakby tak się temu stwierdzeniu przypatrzeć dokładniej, rzeczywiście był w stanie odebrać moją szansę bycia chuninem. Nie chciałam do tego dopuścić – musiałam to zdać, nie ważne, za jakąkolwiek cenę. Przynajmniej, tak mi się wtedy wydawało.
– Ostrzegam! – krzyknął znienacka Shun. – Kto będzie próbował nędznie imitować czynność, jaką jest ściąganie, wyleci stąd z hukiem! Za każde przyłapanie egzaminatorzy odejmują dwa punkty… A niestety, nie ważne, jak bardzo byście chcieli, pracujecie na rzecz waszych drużyn… A jeśli testy będą puste w całości, nie uda wam się przejść dalej…
Ściąganie… zabronione?!, pomyślałam nerwowo w duchu. Nie dość, że posiadałam braki w znajomości wiedzy teoretycznej, a główny egzaminator, będący ojcem moich kompanów wywoływał u mnie lęk, który bezlitośnie umiał wywlec go na wierzch wprost z czeluści otchłani, jakim był mój umysł, to jeszcze jedyna droga, jaka mi pozostała do zaliczenia tego etapu została zamknięta. Odgrodzona osobnym, kamiennym murem. Oddzielona od świata żelaznymi kratami. Kiedy już się wydawało, że jestem tak blisko wyjścia z tej sytuacji z jakąkolwiek godnością, mój plan powoli się oddalał – nie byłam w stanie już go chwycić. Odleciał niczym latawiec porwany przez wiatr.
– Jak już wspominałem, macie dokładnie sześćdziesiąt minut, z zegarkiem w ręku będę to sprawdzał – uprzedził nas swym basowym, chłodnym tonem. Odchrząknął znacząco i nagle, kąciki jego ust uniosły się ku górze. – Zaczynajcie, i niech szczęście będzie z wami. – ostatnie słowa dodał ledwie słyszalnym szeptem.
Odetchnęłam z ulgą, tak jakbym spodziewała się, że Shun mógłby mnie pożreć wzrokiem. Skuliłam głowę i wlepiłam swoje oczy w test. Mogłam jedynie sobie wyobrażać, jak pusty jest mój wzrok, o jakiej niewiedzy, kłębiącej się w mojej głowie informował. Dlatego też starałam się na nikogo nie patrzeć. Chciałam skupić się na zadaniach, ale… nie potrafiłam. Czułam się bezradna. Ręce tych, którzy siedzieli obok mnie, nawet przez ułamek sekundy nie pozostawały w bezruchu. Zaś moje drżące dłonie były spowite przeplatanką paraliżu oraz podenerwowania. Nie, to już nie był strach przed tym arkuszem, od którego zależało naprawdę wiele. Mogłam nazwać to jedynie obawą – wbrew wcześniejszym pozorom nie miałam najmniejszego zamiaru zrezygnować ze ściągania. Warunek był jeden, musiałam to zrobić najprecyzyjniej i najciszej jak się dało. W przeciwnym wypadku nie tylko ja miałabym kłopoty, ale i także moi koledzy.
Oświeciło mnie. W takich typu sprawdzianach oraz pracach pisemnych zawsze znajdowało się zadanie, które pasowało każdemu. Wystarczyło tylko się dobrze wczytać w treść. Zanim jednak zabrałam się za realizowanie mojego pomysłu, jakaś część mnie chciała sprawdzić ile czasu straciłam na swoje desperackie przemyślenia.
12 minut… Nie możesz stracić więcej, Kushina, pomyślałam w duchu, skupiając się na ćwiczeniu pierwszym.
Niestety, było to dość bezcelowe. Niczego nie rozumiałam – tak, jakbym czytała zdania napisane w obcym języku. Osobno, słowa miały dla mnie większy sens, ich znaczenie było mi znajome,  zaś jako wypowiedzi oraz konstrukcje wyrazowe były nie zrozumiałe.
Nie obdarzono mnie umysłem ścisłym. W tej materii, niestety, pośród swojego klanu w Uzushiogakure byłam poszkodowana… Może z wyjątkiem mamy – ona również bardziej preferowała czyny jako wiedzę sprawdzającą umiejętności. Zawsze pamiętałam, jak ojciec marudził, jaka to ze mnie wykapana rodzicielka, nie tylko z charakterku. Ona też posiadała długie, karmazynowe włosy, nawet dłuższe od moich. U Uzumakich taki odcień nie był niczym odstającym od rzeczywistości – do naszej monotonii właśnie należała barwa czerwieni, która to zdobiła nasze kosmyki. Niestety, członkowie mojego klanu, odkąd tylko pamiętałam, cechowali się nieprzeciętnym zmysłem logicznego myślenia, podczas gdy ja po prostu bujałam w obłokach, mówiąc to, co ślina przyniesie na język. Dopiero później zamęczałam się rozmyśleniami nad swoim postępowaniem.
Rozejrzałam się nerwowo po sali egzaminacyjnej. W całym tym tłumie geninów odnalazłam Kusuri oraz Konami. Ich ołówki ciągle pozostawały w pracy, a miny były zacięte i zdeterminowane – ile ja bym wtedy oddała, by znaleźć się na ich miejscu… Na szczęście, spojrzałam na Tsume – ona zdawała się mieć podobny problem do mojego, jednakże także jej sprzęt do pisania nie leżał bezczynnie na ławce. Wręcz przeciwnie, dziewczyna starała się wykonywać zadania i nagle uśmiechnęła się chytrze, tak jakby odnalazła sposób na swoje kłopoty. Zrezygnowałam z dalszych obserwacji Inuzuki, gdy przed oczami stanęły mi postury Hiku i Taiyo. Ci to dopiero mnie rozbawili – nie dość, iż zostali posadzeni obok siebie, to ich miny były dokładnie takie same. Obaj nie wiedzieli, co robić, zupełnie jak ja. Jeden warty drugiego i na odwrót, a ja warta ich dwóch.
Moje niepewne spojrzenie także przykuła blond czupryna Minato. Ani trochę nie zdziwił mnie zapał, z jakim wykonywał zadania. W tym momencie naprawdę wydawało mi się, że jest w stanie zostać Hokage – jakaś cząstka mnie chciała go zobaczyć na tym stanowisku, wierzyła, że dosięgnie swojego celu. Był pracowity, zdolny, miał przyjaciół wszędzie… dlaczego ja taka nie potrafiłam być? Przecież należałam do ludzi, będących kompletnym przeciwieństwem Namikaze, a mimo to chciał się ze mną przyjaźnić… Dopiero teraz to zauważyłam, poczułam. Znienacka, błękitne oczy chłopaka zaczęły przeszywać moją postać. Ciepło oraz szczęście, jakie od nich biło było porażające. Mimo to, odwróciłam się momentalnie, gdy tylko nasze spojrzenia natrafiły na siebie.
Moje granatowe tęczówki znów natrafiły na zegar.
29 min… Czyżbym aż tyle straciła?
Schowałam swoją twarz w dłoniach i westchnęłam głęboko. Nie widziałam dla siebie żadnej nadziei. Nagle poczułam lekki ucisk na moim prawym ramieniu. Odwróciłam się zdziwiona i zaczęłam się przypatrywać brunetce, siedzącej obok mnie. Rozejrzała się czujnie po sali, zaś następnie zaczęła przysuwać swój test w moim kierunku.
– Co jest, tam teges? – zapytałam gwałtownie.
Dziewczyna natychmiast przyłożyła palec do ust.
– Chcę ci pomóc – szepnęła.
– Ale ja nie prosiłam o pomoc – zauważyłam.
Westchnęła głęboko. Podrapała się przez chwilę w głowę i westchnęła głęboko. Mimo to, nie zabrała kartki – a wręcz przeciwnie, brunetka nie poddawała się i dalej niespostrzeżenie pchnęła ją w moją stronę.
– Widziałam, jak cię traktują – powiedziała spokojnie. – Nie podzielam ich zdania.
– Nic ci do tego, to relacje moje i tych twoich koleżków – burknęłam, próbując odsunąć jej test. W tym momencie spojrzałam na swój arkusz. Biel kartki nieprzyjemnie kłuła w oczy, a mnie jedynie udowadniała moją bezradność, niewiedzę… – Przecież i tak sobie z nimi poradzę, już nie raz dawałam im po pysku! – uniosłam się.
O bogowie, jaka ja byłam głupia! Przecież to było wiadome, a wręcz oczywiste, że nie dam sobie rady z pisemnymi sprawdzianami umiejętności. A teraz, kiedy pomoc sama do mnie przyszła, ja próbowałam ją odrzucić… Przecież właśnie teraz tak bardzo jej potrzebowałam… Chciałam nie tylko sobie udowodnić, że cokolwiek potrafię. Pragnęłam, by wszyscy ujrzeli mnie, radzącą sobie z przeciwnościami losu. W wyobraźni widziałam siebie, uśmiechającą im się podstępnie w te ich zdziwione, niegdyś wrogie i przepełnione wyższością twarze. Może w końcu zaczęliby mnie traktować, jak równą sobie dziewczynę-emigrantkę, mieszkającą w Konohagakure. Jednak, w tej lepszej wizji rzeczywistości był pewien haczyk…
Co ja sobie wyobrażam, pomyślałam. Przecież ja nigdy nie będą prawowitą mieszkanką Liścia, oni o tym doskonale wiedzą. A gdyby się dowiedzieli, że posiadam bestię wewnątrz mnie, siejącą jedynie strach i spustoszenie… Brr. Na samą myśl wzdrygnęłam się, a na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. W końcu, przypomniałam sobie o istnieniu Dziewięcioogoniastego, umiejscowionego w moim ciele. Zaczynałam o nim zapominać, licząc, że naprawdę będę mogła żyć tak, jak kiedyś. Wolna… Jednakże, ówczesna teraźniejszość nie była na tyle kolorowa – jinchuriki nigdy nie zapomni, że na jego barkach spoczywa ogromne brzemię. W końcu, wystarczyło jedynie popatrzeć na te wszystkie wrogie zachowania i gesty ludzi… Tak jakby myśleli, że wraz z pieczętowaniem straciliśmy jakiekolwiek resztki człowieczeństwa…
– Masz rację, nic mi do tego – brunetka, wbrew moim oczekiwaniom, nie odpuściła. Nie zraziły ją moje pyskówki w jej stronę, a przecież szacunek starszym się należał. Jej test wciąż pozostawał w tym samym miejscu. – Ale… nie pochwalam zachowania moich towarzyszy z drużyny.
Poczułam, jak momentalnie powiększają mi się tęczówki. Nie, nie potrzebowałam litości oraz współczucia, ale sam fakt, iż ona sama to zauważyła mnie po prostu… zszokował. Nie sądziłam, że ktoś, kogo zobaczyłam pierwszy raz na oczy będzie umiał dostrzec, jak wiele osób mnie tutaj nie chce. Gwałtownie złapałam się za krzesło, nie miałam planach puszczenia go. Przynajmniej nie teraz. Moja dłoń była niczym żelazny chwyt.
Przełknęłam ślinę dostatecznie głośno, by znów zwrócić uwagę dzewczyny.
– Nie… nie pochwalasz, tam teges… – zaczęłam niepewnie.
– Nie – odparła kategorycznym tonem. Mimo to, obdarzyła mnie uśmiechem, a tego spodziewałam się najmniej. – I chcę, byś miała szansę im udowodnić, że nie są pępkami świata i że nie mogą tak bez powodu pomiatać ludźmi…
Bez powodu, pomyślałam. A gdyby się dowiedzieli o tym, że jestem jinchuriki i mieliby powód… to jakby to wyglądało?
Nagle moje rozmyślania przerwało znaczące chrząknięcie Shuna. Tylko tego teraz mi brakowało! Pewnie chciał już podać zasady do ostatniego pytania… I nagle, światełko nadziei rozpaliło się pewnie w moim umyśle. Mogę wszystko postawić na dziesiąte zadanie. Owszem było ryzyko, ale w mojej sytuacji desperacko potrzebowałam jakichkolwiek punktów, dowodów, iż wypełniłam jedno ćwiczenie… Bo w końcu, ja wciąż miałam na karku pusty test.
– Właśnie równo minęło czterdzieści pięć minut – oznajmił ojciec bliźniaków. – Czas na najważniejsze pytanie w całym teście…
No pięknie, to żeś trafiła Kushina, pokładasz nadzieję w zapewne najtrudniejszym pytaniu, skarciłam siebie w duchu.
– Jednakże, muszę was o czymś uprzedzić – kontynuował egzaminator główny. –Zanim na nie odpowiecie, wprowadzę was w realia shinobi… Życie ninja nie jest łatwe, musimy podejmować decyzje –albo misja, albo nasz kompan. Tak właśnie jest też tutaj.
Gdy Shun pogłębiał jedynie temat ostatniego zadania, miałam ochotę zatkać sobie uszy i nie słuchać jego wypowiedzi. Im bardziej zdawałam sobie sprawę z ryzyka, tym mocniej trwałam w przekonaniu, że mi się nie uda. Mimo to, postawiłam na szali, jakim było to dziesiąte ćwiczenie cały swój egzamin na chunina – nie mogłam sobie ot tak zrezygnować.
– Teraz macie szansę na rezygnację. Możecie dobrowolnie odejść, próbując podejść do egzaminu za rok – zaczął tłumaczyć. – Jednakże, gdy już zdecydujecie się zostać… no, tu pojawia się dla was problem, kochani. Całkiem pokaźny kłopot, nie powiem, gdyż odpowiadając źle na pytanie, możecie już dożywotnio wykonywać misje jako genini…
Co? O czym ten Shun mówił? Przecież… jak to: dożywotnio? Nie mogłam się skupić i na trzeźwo tego przemyśleć. Nie umiałam, po prostu, nie byłam w stanie. Musiałam zaryzykować, ale znając swoje szczęście zapewne bym i tak nie trafiła…
Mimo to, zauważyłam, że niektórzy już zaczęli się wycofywać. Najpierw pierwsza drużyna, potem druga, a za nimi kolejne. Egzaminatorzy wciąż wykreślali tych, co się poddali. Jednakże, wciąż posiadali swoją szansę, by spróbować w przyszłym roku. Też mogłam tak zrobić, ale wahałam się. Miałam cel – chciałam udowodnić im wszystkim, że jestem coś warta. I nie powinnam rezygnować tylko przez strach i obawy! Nawet jeśli bym odpowiedziała źle.
Inni genini kompletnie nie podzielali mojego zapału i uporu – sala wciąż pustoszała.
– Jun – zwrócił się półszeptem do jednego z egzaminatorów Shun. – Powiedz mi, ile ich zostało, co? Muszę wiedzieć, kiedy zakończyć ten ich czas, za długo teraz te dzieciaki myślą…
– Czterdzieści dwa – odparł po chwili zastanowienia.
– Hm… A było ich stu dwudziestu… – zaczął się zastanawiać.
Ojciec Hidekiego i Kiroia zakasłał tym razem, zawracając tym samym na siebie naszą uwagę.  Uśmiechnął się szczerze do nas wszystkich, podczas gdy ja niepewnie zaczęłam coś bazgrolić na zadaniach testowych. Pustych zadaniach testowych.
– Oświadczam wszem i wobec, że wszyscy, którzy znaleźli się na sali, zgodnie z zasadami, przeszli do drugiego etapu egzaminu na chunina – ogłosił entuzjastycznie Shun.
Ołówek sam wypadł mi z ręki. Akurat wtedy, kiedy skończyłam pisać niezwykle interesujące rozwiązanie do pytań.

Przepraszam, ale nie umiem tego rozwiązać. Mimo to, możecie być pewni, że o mnie usłyszycie. Udowodnię wam wszystkim, co potrafię.

             Nie zamierzałam tego ścierać, jednakże okazało się niepotrzebne. Właśnie okazało się, że zdałam.

*          *          *
Czekaliście na mnie? Pewnie nie, ale co tam.
Udało się, napisałam. Dziękuję bardzo Ushio za pomoc w napisaniu tego rozdziału. Wychodził mi dość opornie, zwłaszcza, że moje zwykłe przeziębienie przeobraziło się w poważne zapalenie uszu i musiałam spędzić cały drugi tydzień ferii na antybiotyku. I jeszcze morfologia oraz te bilanse… Pielęgniarka pewnie już posyła za mną listy gończe. A w niedalekiej przyszłości czeka mnie jeszcze ok. 7 badań. Więc mój zastój był jedynie spowodowany moim zdrowiem. Bardzo was za niego PRZEPRASZAM, jednakże zima tegoroczna mi zdecydowanie nie służy, ale zaraz wiosna – może się polepszy. No, w każdym razie ja (mam nadzieję, że mi się uda) humorki poprawić wam mogę, bo oszacowałam, że do wielkiej sceny porwania zostały mi do opisania jedynie dwa, góra trzy rozdziały.
No, i komentujcie. Będę bardzo wdzięczna za wasz odzew.
Trzymajcie się ciepło, blogerowe potworki.
Is.

PS. Chyba dopadło mnie zwątpienie, więc Rina - możesz wezwać PPP. Zdaję sobie sprawę, że ta notka wyszła źle, koszmarnie i nie ma tam żadnej mojej inwencji twórczej. Za to też was przepraszam.
Wiem, że w tym rozdziale tak jakoś mało akcji wyszło, ale w następnym rozdziale będzie jej zdeycdowanie więcej, no przynajmniej dam słowo, że się postaram.

I myślę sobie, że jak znajdę chwilę, to poprawię ten rozdział. Zmienię troszkę jego treść, jak mnie najdzie pomysł.

40 komentarzy:

  1. no pewnie, że czekałam! uwielbiam twoje notki i nie mogłam doczekać się następnej! i życzę dużo zdrowia, ponieważ dobrze wiem co czujesz:( sama jestem już chora któryś miesiąc ale eh, nie wolno się poddawać! życze dużo weny i niecierpliwie czekam na kolejny rozdział :) ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekałam, czekałam z takim uporem i myślałam, że komuś zaraz łeb ukręcę.W tej roli jakoś Kushiny nie potrafiłam sobie wyobrazić i zamiast jej Naruciak zawzięcie próbował się tam wkraść.Jej zaraz porwanie! Kyaaa.Chociaż jakby pomyśleć o tym racjonalnie nie powinnam się cieszyć, że porywają moją Kushine..Grh za dużo myślenia.. Aktualnie skończyłam ferie i nie uśmiecha mi się myśleć.MAm nadzieję że szybko wrócisz do zdrowia, lub UFO Tobie je odda :3
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział

    Ps.Serdecznie chciałabym Ciebie zaprosić na mojego bloga
    http://pusta-strona-pamietnika.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm szczerzę to muszę powiedzieć, że trochę nużący był ten rozdział xd
    Za dużo przemyśleń Kushiny a za mało akcji i praktycznie przebieg egzaminu taki sam jak ten u Naruto, a gdzieś w anime było wspominane, że co roku jest inne to 10 pytanie. No ale rozumiem, każdy ma słabsze momenty, ogółem dalej podoba mi się twój styl pisania i nie mogę doczekać się momentu porwania bo go uwielbiam. Czas zacząć romans! :D
    Pozdrawiam, buziaki ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie, że czekałam ^^ Jakbym mogła nie ^^
    Uwielbiam Twoje opowiadanie *.*
    Kushina taka sama, jak synek ^^
    Porwanie, TAK, czekam na nie z niecierpliwością :D
    Życzę zdrówka!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Słuchaj, po raz drugi będę pisać komentarz do tej notki... Specjalnie wysilać się nie będę... Rozdział świetny i duuuużo zdrówka!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz, to PS mogłaś sobie darować, serio =,= Rozdział zajesuperbisty, więc nie wiem, czego chcesz! *^*
    Kushina podobna do Naruto. Znaczy, na odwrót xd Ale co tam xd
    Whatever.
    Wcale nie było mało akcji. Rozdział ciekawy i fajnie opisałaś te wszystkie uczucia Kushiny. I w ogóle, Tsume fajna jest xD
    No to czekam na next i weny, dużo weny życzę ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział. Bardzo ciekawe. Nie mogę się doczekać następnego. Fajnie ze strony naszej tajemniczej dziewczyny , że chce pomóc Kushinie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Wreeeeszcie się pojawiła kolejna notka. Naruto męska kopia Kushiny, ze względu charakteru, szkoda że nie widziała jak jej synek stawał test:). O, tak, tak scena porwania, proszę! Jak najszybciej kolejne next'y!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ohayo ;)
    Czekałam na ten rozdział, oczywiście, że tak! Dość długo cię nie było, już zaczynałam się martwić! A propos notki.
    Była taka trochę nudna i w ogóle mnie nie zaskoczyła. Wiedziałam, że egzamin właśnie tak będzie wyglądał. Tak zdziwiło mnie, że Kushina z Mikoto swobodnie rozmawiały sobie podczas testu. Wokół się siedzieli egzaminatorzy i nie pilnowali uczniów? Nie powiem, że nie, ale nasze laski dość mocno sobie pokonwersowaly. To takie trochę nierealne... To tylko moja taka wariacja na temat xd
    Kuruj się ;)
    Pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Mi się rozdział podobał Mikoto i Kushina no mega jak bym widziała siebie i moja koleżankę na sprawdzianie jakimś :D
    Dawno nie pisałaś, ale mówiłaś , że prze problemy zdrowotne. Wracaj do zdrowia i pisz następny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten rozdział jest cudowny. Nie musisz go poprawiać^-^.
    I nic, że tak długo nie dodałaś rozdziału, ważne, że siepojawił teraz ^-^.
    Wracja szybko do zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakoś przez cały czas przed oczami miałam Naruto i Hinate, no może poza momentem, kiedy Kushina odnalazła wzrok Minato... wtedy widziałam scenę porwania... no właśnie, powoli dochodzimy do upragnionego zdarzenia. Czekam z niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  13. Czekałam, czekałam, czekałam! A PPP już przygotowuje nalot na Ciebie, także lepiej uważaj :)

    Cóż. Egzamin to nie ciekawa rzecz, więc nie czułam się wielce zaskoczona tym rozdziałem. Niemniej, uważam że takie rozdziały muszą pojawiać się raz na jakiś czas.

    Oświadczam wszem i wobec, że jesteś mistrzynią opisów!

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Hahahaha, też by mi ołówek z ręki wypadł, gdybym była w jej sytuacji. XD
    Wyobrażam sobie, jaką minę wtedy zrobiła... XD
    Nic się nie stało, że tak długo nic nie napisałaś. Sama jestem w podobnej sytuacji do ciebie, też ciągle choruje i wiem jakie to jest męczące...
    Pozdrawiam, życzę dużo weny oraz powrotu do zdrowia! >3<

    OdpowiedzUsuń
  15. Uch, jestem na siebie zła.. napisałam komentarz i nie zauważyłam, że straciłam połączenie z netem, a tym właśnie sposobem - przepadł =.= No to zaczynam jeszcze raz...

    Na początku: ostatnio oglądałam sobie tak dla powspominania egzamin na chuunina Naruto, więc mogę sobie bliżej zaobserwować jak to przebiegało u nich, a jak będzie u Ciebie :D W dodatku, niecierpliwię się, nie powiem. Wręcz nie mogę się doczekać :3 Hm.. ciekawe kto wygra egzamin? -.^
    Test podobny - Kushina zachowywała się tak samo jak Naruto, ale to akurat dla mnie dziwne nie jest xD Ciekawe co egzaminatorzy pomyślą, jak zobaczą notkę na sprawdzianie :3 Bardzo spodobało mi się podejście Mikoto, ogółem zawsze lubiłam tę postać i to się nie zmieniło. Dobrze, że nie pochwala zachowania kolegów z drużyny ^^ Nawet bardzo dobrze :D Już widzę początek przyjaźni.
    Mmm.. scena w której Minato i Kushina spotkali się wzrokiem.. :3 Czyżby coś już zaczynało się dziać między tą dwójką? :D Nie wymyśliłam sobie tego wszystkiego? xD No, mam nadzieję, że romansik już niedługo ;]
    Szczerze powiedziawszy, nienawidzę pisać drugi raz tych samych komentarzy, więc chyba nie rozpiszę się bardziej T.T Gomene.
    Dalej chora? :c Wiem co czujesz, sama mam wrażenie, że niedługo po prostu padnę, organizm mi nie wytrzyma. Byle do świąt .__. Będę mogła przez jakieś dwa dni odpocząć, a potem nauka.
    No i nie mogę się doczekać porwania Kushiny :3 Tę scenę mam już za sobą, więc ciekawi mnie Twoje wykonanie :D

    A! Jeszcze Cię przeproszę, że dopiero teraz komentuję, ale staram się nadrabiać zaległości na wszystkich blogach. Trochę to trudne, patrząc na mój kompletny brak czasu, ale daję radę jako tako xD
    Hm.. w takim razie zdrowiej i pisz :D
    Pozdrawiam
    Madi

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajnie, naprawdę fajnie napisane. Ciekawy pomysł. Będę wyczekiwać z nie cierpliwością na twoje rozdziały. Przy okazji...fajny szablon.


    Życzę weny i pozdrawiam

    Anne Rise Of The Guardians http://rise-of-the-guardians.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Cześć.
    Od jakiegoś czasu czytam twojego bloga i jestem pod wrażeniem twoich umiejętności.
    Czasami zapominam o komentowaniu, ale teraz zamierzam to zmienić, gdyż sam dołączyłem do blogspotu. :P

    Dlatego też chciałbym cię serdecznie zaprosić do czytania mojego bloga, którego znajdziesz pod adresem: http://asaki-story.blogspot.com/
    Pojawił się tam już prolog, a dziś wstawię rozdział pierwszy.

    Założyłem również drugiego bloga, na który mam już przygotowany prolog i w najbliższym czasie (prawdopodobnie w tym tygodniu) wstawię go.

    Jeżeli któraś z historii przypadnie ci do gustu, to zapraszam do komentowania i obserwacji. :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  18. Witam :)
    Wpis super naprawdę uwierz mi !! :)
    Czekam na kolejny:D
    Pozdrawiam i życzę weny |Chico|

    OdpowiedzUsuń
  19. Excellent beat ! I wish to apprentice while you amend your web site,
    how could i subscribe for a blog web site? The account helped me a acceptable deal.

    I had been a little bit acquainted of this your broadcast offered
    bright clear idea

    my blog post ... 1175

    OdpowiedzUsuń
  20. When I initially commented I appear to have clicked on the -Notify
    me when new comments are added- checkbox and from now
    on every time a comment is added I recieve 4 emails with the exact same
    comment. Is there an easy method you are able to remove me from
    that service? Appreciate it!

    Feel free to surf to my web-site "potpourri"

    OdpowiedzUsuń
  21. Hehehe czytając to przypominał mi się naruto..:D
    teraz to dopiero będzie ciekawie jak zaczną walczyć:):)
    czekam na ciąg dalszy:)

    mysza715 :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Wybacz, że dopiero teraz komentuję, ale no... czasu brak, a jak jest to nie ma się ochoty - straszne :P
    No to tak, błędów w ogóle nie masz, w każdym razie nie widzę ich, a jak nie widzę to ich po prostu nie ma xD
    Notka no cóż, będąc szczerą wydaję się pisana na siłę, znaczy wiesz takie masło maślane :P jednak nie jest nudne, chociaż perspektywa Minato byłaby lepsza ;)
    Fajnie rozegrałaś to spotkanie z Mikoto, chyba Sasuke się na nią podał, aby do momentu, kiedy mu nie wybili klanu :P No w każdym razie wydaję się miła i pomocna ;D ale te przemyślenia Kushiny... ech też ta mam :( w takich momentach miałam wyrzuty sumienia i wolałam dostać pałę, a potem klnie się na siebie i swoje cholerne dobre serce xD
    Ale czuję, że następnym rozdziałem nadrobisz za wszystko :P No to ja się nie mogę go doczeka :)
    Życzę weny i powodzenia Słońce ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Okej, to ja na początku przepraszam, że nie skomentowałam, chociaż już dawno przeczytałam. Powód? Problemy z internetem.
    Rozdział jak zwykle fajny. Podobała mi się końcówka.
    Widzę, że Kushinę - co robi, jak się zachowuje - opisujesz tak jakby była Naruto. Trochę brakuje mi tutaj oryginalności, ale dobrze.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
    Asoka

    OdpowiedzUsuń
  24. Hej zostałaś nominowana do The Versatile Blogger Award zasady znajdziesz na blogu narutohinatakiarajaros.blogspot.com Zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  25. Też cię nominowałam Versatile Blogger Award^^ Więcej informacji na http://shikari-forever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Ohayou!
    Zostałaś przeze mnie nominowana do The Versatile Blogger Award!
    http://kirito711.blogspot.com/2013/03/nominacje-nr2.html
    Pozdrawiam i życzę weny! c;

    OdpowiedzUsuń
  27. Dlaczego?! Dlaczego nie ma nowej notki?! Ty chcesz mojej śmierci?! Błagam!! Ja nie mogę już wytrzymać z tą niewiedzą! Chce wiedzieć co się dalej wydarzy.... Wiem co to leń i on zawsze mnie spotyka w dni szkolne i w ogóle w każde inne dni. Ale staram mu pokazać , że się ze mną nie zadziera tak samo jak nie zadziera się z Krwawą Hanabero dattebane! Więc skop tyłek leniowi.

    OdpowiedzUsuń
  28. Czytałam, że nie masz nic przeciwko nominacjom, więc chcę Cię poinformować, że zostałaś nominowana przeze mnie :D
    susanooo.blogspot.com
    I czeeekam na notkę <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Świetnego masz bloga!:3
    Zapraszam również do mnie:
    sasuke-i-erin.blog.pl
    Dopiero zaczynam, jednak mam nadzieję, że sie spodoba. ;D

    OdpowiedzUsuń
  30. Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek!!! <3 Na jakieś sceny z Minato i Kushiną... Kocham Twój blog :) !

    OdpowiedzUsuń
  31. Kiedy kolejny odcinek? Już długo nie było, a bardzo mnie ciekawi dalszy ciąg tej historii :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Z przyjemnością chciałabym Cię poinformować o tym, że nominowałam Twojego bloga do The Versatile Blogger Award. Więcej znajdziesz na kakashihatakelife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  33. Hej zostałaś nominowana do The Versatile Blogger Award. Informacji dowiesz się na blogu : historia-zycia-i-milosci-kushiny.blogspot.com zapraszam. I kiedy kolejna notka?

    OdpowiedzUsuń
  34. Z przyjemnością chciałabym Cię poinformować o tym, że nominowałam Twojego bloga do The Versatile Blogger Award. Więcej znajdziesz na http://mery-mors-historie-pani-w-czerni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  35. Raaany! Jak Ty dobrze piszesz! Polecam każdemu mojemu znajomemu tego bloga! Trochę mnie martwi, że dawno nic nie napisałaś.. zaintrygował mnie ten blog. NIE CHCĘ ŻYĆ W WIECZNEJ NIEWIEDZY!

    OdpowiedzUsuń
  36. No kochana, gdzie kolejne rozdziały? Ja tu czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  37. Witaj, jestem Ikula ze Spisu FanFiction o Naruto. Na łamach bloga pojawił się post ze szczegółami dotyczącymi II konkursu (link poniżej). Proszę o zapoznanie się z nim i życzę powodzenia w konkursie.
    Pozdrawiam, Ikula

    http://spis-ff-o-naruto.blogspot.com/2013/05/konkurs-ii-rozdanie-tematow.html

    OdpowiedzUsuń
  38. Witam,
    dopiero co trafiłam na Twój blog, opowiadanie bardzo mi się spodobało, wszystkie rozdziały przeczytałam jednym tchem, masz wspaniały styl pisania, czyta się wszystko bardzo dobrze, a sama historia jest bardzo ciekawa... już nie mogę się doczekać nowego rozdziału...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  39. Kiedy następny rozdział????? :D już nie moge się doczekać

    OdpowiedzUsuń
  40. Ohayo!
    Nie dawno obczaiłam bloga, więc cześć, jestem Kolorowa itd...
    Rozdział bardzo mi się podobał. To prawda, mało akcji, a dużo przemyśleń Kushiny, ale liczę, że się poprawisz. Tak jak pisali wyżej, test tak sam przebiegł jak kiedy Naruto startował na chunina, ale mi się podoba ;) Nie mogę się doczekać kolejnej notki i porwania Kushinki*w*
    Życzę weny ;****
    Pozdrawiam
    Ps
    Dodaję Twój blog do opków, pozdrawiam ;****

    OdpowiedzUsuń