Można być kimś będąc nikim...
Jestem
nikim...
A
ty kim jestes?
Niepełnoletnia
dziewczyna. Jeszcze do 18-tki mi trochę brakuje, muszę poczekać ileś tam latek,
aż sama przyjdzie. Jednakże, nie spieszy mi się aż tak bardzo do dorosłości –
oczywiście, chciałabym już mieć prawo jazdy i skończyć z tym poziomem edukacji,
na którym teraz tkwię, by móc oddać się swoim wszelkim pasjom, ale wbrew
pozorom, życie nastolatki, zwłaszcza moje, nie jest takie złe. Zdarzają się
chwile, w których jestem raz na wozie, a raz pod wozem, ale trzeba je przeboleć
i iść z głową podniesioną do góry, by potem niczego nie żałować. I ja właśnie,
staram się tak żyć – robię to, co kocham, jestem, jaka jestem, obracam się
wokół ludzi, którzy mnie szanują, kochają, lubią, potrzebują.
Niektórzy mnie
uwielbiają, niektórzy szczerze nienawidzą. Wytrzymują ze mną tylko nieliczni.
Mam swoje humory, które w ciągu paru minut, godzin mogą się całkowicie zmienić.
Romantyczka, niepoprawna w dodatku. Jestem otwarta na nowe znajomości, jednakże
prawdziwą przyjaźń wiąże ze mną garstka osób. Nie lubię nie mieć racji i
przyznawać się do błędów, jednakże wszelką krytykę staram się przyjmować „na
klatę”. Nie podobają mi się czasy, w jakich przyszło mi żyć – era ciągle
rozszerzającej się technologii, w której nie umiem się już połapać. Zdecydowanie
bliższe memu są lata 60., 70., 80., jak i również początki XX wieku.
Jestem
artystką. Gdybym nią nie była, nie mogłabym egzystować, bo bym po prostu nie
potrafiła. Mam kilka regałów po brzegi wypełnionymi książkami – niektórych
tajemnicę już odkryłam, lecz inne wciąż pozostają nieznaną mi przygodą, którą
kiedyś na pewno przeżyję. Od dziecka maluję, szkicuję, rysuję. Rysunkiem
mangowym zajęłam się cztery lata temu, jednakże do samych anime i mang
sięgnęłam później.
Uwielbiam
antyki. Kocham wszystko to, co przypomina mi o czasach, w których tak bardzo
chciałabym się wychować. Zwłaszcza płyty winylowe. Tęsknię do lat, w których to
panowała era rockowych zespołów, naćpani muzycy, wypalający kolejną paczkę
fajek tworzyli głębokie, momentami psychodeliczne utwory, a nastolatki mogły
spokojnie chadzać w hippisowskich ciuchach i glanach. Po prostu wiem, że
umiałabym się utożsamić z tymi czasami.
Król rock’n’rolla,
Elvis Presley, i wirtuoz pięknego instrumentu, jakim jest gitara, Jimi Hendrix
biją się o miejsce w moim sercu. W obu się otwarcie kocham. Janis Joplin śpiewa
mi do ucha charakterystycznym głosem, podobnym do chrypy, słowa najlepszych
swoich piosenek, przypominając, że nie będzie już takiej świetnej piosenkarki
jak ona. Do drugiego ucha natomiast, The Scorpions grają mi jedną grają refren „Send
Me An Angel”, który ubóstwiam. Zaś po głowie, cały czas chodzą sobie swobodnie The
Cure i Joy Division. I jeszcze goszczą tam Marek Hłasko oraz Wiliam Szekspir,
którzy wciąż szepczą mi nieśmiało słowa swoich dzieł. Nie można zapomnieć również
o poecie, jakim jest Edward Słoński.
Moja prawdziwa,
poważna przygoda z mangą zaczęła się całkiem niedawno, chociaż w dzieciństwie
miała ona już swoje przebłyski w postaci „Dragon Balla”, „Naruto” na Jetixie
oraz „Czarodziejki z Księżyca”, której to kolorowanki otrzymywaliśmy w
przedszkolu. W końcu, w wakacje moja przyjaciółka wzięła się za mnie i
przekonała mnie do m&a. Moją pierwszą i jedyną tak wielką miłością zawsze
pozostanie wcześniej już wspomniane dzieło Kishimoto, które niestety, wielkimi
krokami dobiega końca. Nie potrafię już sobie wyobrazić, jakby to wszystko
wyglądała, gdybym tak się nie zafascynowała Japonią.
Gdybym musiała
odpowiadać, powiedziałabym wprost, że jestem szczęśliwa. Owszem, mogłoby być
prościej w życiu, ale nie jest tak źle, jakby się mogło wydawać.
KONTAKT Z AUTORKĄ:
e-mail: more.than.heart@gmail.com
gg: 45850286
Jeśli macie jakiekolwiek wątpliwości lub pytania, piszcie!
Obiecuję, że się odezwę :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz