niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 16


POWRÓT

Szliśmy ze spokojem po jednym z lasów na terenie Kraju Ognia, upajając się ciepłymi promieniami słońca, widniejącego na bezchmurnym niebie. Mistrz Jiraiya oczywiście, przewodził, idąc dumnym krokiem w gigantycznym wręcz uśmiechem na twarzy. Po jego prawej stronie,  w całkiem sporym odstępie, szedł Biały Kieł Konohy, Hatake Sakumo, również uśmiechnięty. Pomiędzy nimi natomiast, szła cała nasza trójka – zwykli genini, zmęczeni po trzydniowej podróży z Suny.
    – Mistrzu… – stęknął Hiku, sapiąc głośno. – Daleko… jesz… jeszcze?
    Jiraiya zaśmiał się donośnie, klepiąc młodego Ichiro po plecach. Ten posłał mu piorunujące, acz senne spojrzenie, wydobywające się z jego wielkich, pełnych życia oczu.
    – Zaraz będziemy w domku, młody! – odpowiedział z zapałem sannin.
    – Tak… – zaczęła Konami z wyrzutem. – Trzy godziny temu też tak mówiłeś!
    – Mistrzu, czy my aby czasem, nie idziemy za długo? – zapytałem, spoglądając na pustelnika z uniesionymi brwiami.
    Jonin westchnął głęboko, zaś Sakumo zachichotał mimowolnie. Jiraiya zmroził go wzorkiem, a na jego twarzy pojawił się teatralny grymas. Cała nasza drużyna nie wytrzymała – musieliśmy się zaśmiać z naszego mistrza. Ten natychmiast prychnął arogancko, odwracając głowę z impetem i krzyżując ręce na klatce piersiowej. Hatake popatrzył na niego żartobliwym, ciepłym wzrokiem i poklepał go po plecach, jak kompana z tej samej wioski.
    – Nie obruszaj się tak, Jiraiya… – mruknął Kieł.
    – Mistrzu! Nie obrażaj się, no! – zawołał Hiku. – Tylko nam powiedz, dlaczego idziemy tak wolno?
     – Bo szukam – odpowiedział niechętnie Jiraiya.
    Konami, Hiku, Sakumo i ja wymieniliśmy spojrzenia. Nawet Hatake nie wiedział, o co chodzi naszemu mistrzowi. A zapewne, znał go dłużej i lepiej od nas. Spojrzeliśmy na białowłosego, który nagle oblał się rumieńcem. Brunetka, jako jedyna dziewczyna w naszej grupie, posłała mu piorunujące spojrzenie.
    – Czego? – zapytała. Po jej minie poznałem, że nie spodziewała się niczego pozytywnego po sanninie.
    – Etto… Etto… no… ja wzrokiem szukam… – zaczął Jiraiya. – No… łaźni… – dopowiedział niemalże szepcząc.
    Młody Ichiro oraz Kieł parsknęli głośnym śmiechem, tak samo jak i ja. Nie mogłem się powstrzymać – nasz kochany sensei nie znał granic co do swoich erotomańskich zapędów. Przecież wszyscy doskonale wiedzieliśmy, o co mu chodziło, nie byliśmy tacy głupi. W końcu, właśnie z tego słynął.
    Konami natomiast, zacisnęła swoje drobne dłonie i zaczęła groźnie wymachiwać piąstką przed nosem.  Jiraiya popatrzył na nią pytającym wzrokiem, a rumieniec na jego policzkach stopniowo zelżał.
    – Chyba sobie śnisz, bo do łaźni z tobą nie pójdziemy – wycedziła przez zęby.
   Nagle, na jej twarzy pojawił się promienny, acz podstępny uśmieszek. Posłała go naszemu mistrzowi, a ten znów prychnął.
    – Eh, Jiraiya, ty się, w ogóle nie zmieniasz, mój drogi – powiedział Sakumo. – Jak widzę, młoda ma rękę na pulsie… Gdyby nie ona…
    – Oj, cicho, Sakumo, bo jeszcze dziewczyna z samo zachwyt popadnie! – skarcił Białego Kła sannin.
    Hatake znów się śmiać.
    – Eh, nie marudź, Jiraiya. A tak w ogóle – zaczął drugi jonin. – to te twoje dzieciaki jeszcze się nie przedstawiły…
    To prawda. Chociaż szliśmy ramię w ramię przez trzy bite dni, to ten, którego mieliśmy odprowadzić do naszej wioski jeszcze nas nie poznał… Trzeba było to zmienić.
    – Eh, Sakumo… – westchnął mistrz. – Ta brunetka to Mikagu Konami, ten brązowowłosy to Ichiro Hiku, a ten blondyn to Namikaze Minato.
    Hatake zmierzył nas swoim ciepłym, pełnym radości wzrokiem i uśmiechnął się szeroko, wystawiając swoje perłowo białe zęby.
    – Wszystkie te nazwiska znam – oświadczył. – Z rodziną Mikagu znam się od… matko, z dobre piętnaście lat już będzie. Ichiro Ayako jest moją dobrą przyjaciółką, kiedyś nawet mieliśmy się ku sobie…
    Hiku z przerażeniem popatrzył na Kła, natychmiast powiększając swe wielkie oczy, podczas gdy ja, mistrz i Konami zaczęliśmy cicho chichotać. Brązowowłosy głośno przełknął ślinę, a wyraz twarzy, jaki przybrał sugerował, że jego światopogląd momentalnie się zmienił.
    – Ty… i… moja matka…? – chłopak ledwo wypowiedział to zdanie.
    Sakumo uniósł dłonie na znak kapitulacji, próbując uświadomić mojego przyjaciela, że nie ma się o co martwić.
    – Spokojnie, do niczego nie doszło – zaczął uspokajać białowłosy.  – Poza tym, mieliśmy tylko po trzynaście lat…
    – Tylko? – zapytał już pewniej Hiku. – Weź mnie tak nie strasz, no!
    Hatake zaczął się śmiać donośnie. Nagle, spojrzał na mnie badawczym wzrokiem. Tak jakbym mu kogoś przypominał… W końcu, powiedział, że zna moje nazwisko, więc nie powinienem się dziwić…
    Po chwili ciszy, Sakumo odchrząknął znacząco i wziął głęboki wdech.
    – Jakiś ty jesteś podobny do swoich rodziców, Minato… – powiedział uśmiechnięty.
    – Dziękuję – odparłem.
    Nie sądziłem, że znał moją rodzinę. W końcu, nie byliśmy jakimś tam wielkim klanem – do familii Namikaze przed Drugą Wielką Wojną należeli tylko moi rodzice oraz dwóch starszych braci mojego ojca. Niestety, wszyscy podczas niej zginęli, broniąc Konohagakure i zostałem tylko ja. Mimo to, nikogo nie obwiniałem za ich śmierć – obiecałem sobie jedynie, że kiedyś dowiem się, jaka wioska ich zabiła.
    – Ich pamiętam najlepiej – zaczął opowiadać Biały Kieł. – Namikaze Minoru i Kureiji Tokida… Eh, się działo…
    – Co masz na myśli? – zapytałem zaciekawiony.
    – Opowiedz nam! – krzyknął podekscytowany Hiku. – Minato nigdy nam nie opowiadał o swoich rodzicach!
    – Bo ja sam o nich mało wiem… – wytłumaczyłem.
    Jiraiya i Sakumo zaczęli się śmiać cicho.
    – Eh… zaczęło się od tego, że zostałem geninem w wieku 10 lat, podobnie jak wy, i wraz z Minoru i Tokidą zaczęliśmy tworzyć drużynę… Drużynę ósmą… – zaczął wspominać Hatake.  Tokida była wtedy taką zamkniętą w sobie dziewczyną, zawsze siedziała cicho z podkulonymi kolanami… Minoru był kompletnym jej przeciwieństwem…
    – O tak, to prawda – zawtórował Sannin.
   – Namikaze, jak wspominam, był duszą towarzystwa… Rozgadany, zawsze widział pozytywy sytuacji bez wyjścia, umiał we wszystkich znaleźć pokrewną duszę… Muszę przyznać, że z twarzy, młody, to moglibyście być dwiema kroplami wody… – przyznał Kieł. – Oprócz oczu. Oczy masz po matce…
    – A… jacy byli moi rodzice, jako shinobi? – zapytałem niepewnie.
    – Shinobi? – powtórzył białowłosy Sakumo. – Zastanówmy się… No, twoja matka była bardzo utalentowana, i do tego strasznie skromna… W wieku piętnastu lat stała się joninem, a mając dwadzieścia już posiadała własną drużynę. Znana była z tego, że zawsze powalała wrogów swoim Suitonem… Uwielbiała tworzyć i formować kształty z wody za pomocą swojej chakry. Najpopularniejszym, a zarazem ostatnim jej wymysłem był trójgłowy smok, symbolizujący ją samą, twojego ojca i ciebie, młody.
    – Mnie? – zdziwiłem się.
    – Tak – potwierdził. – Za to twój ojciec, Minoru, to był straszny uparciuch. Nie lubił przegrywać, aczkolwiek każdą swoją porażkę przyjmował z uśmiechem, a każde słowa krytyki doceniał, chociaż jej nie znosił. Nie zawsze szło mu najlepiej, ale starał się najbardziej, jak umie. Dlatego też należał do jednego z najsilniejszych ANBU, jakich kiedykolwiek miała Konoha.
    – Sakumo, zapomniałeś o jednej, najważniejszej rzeczy – oznajmił Jiraiya.
   – O czym? – zapytał Kieł, patrząc pytającym wzrokiem na sannina.
    – Wiesz… może nie byłem z nimi tak blisko jak ty, ale chyba powinieneś uwzględnić jedną najważniejszą rzecz – odparł żabi pustelnik. –  Mianowicie, że do szesnastego roku życia Minoru i Tokida darli ze sobą takie koty…
    – Kłócili się? – spytała Konami.
    – Kłócili? – powtórzył sensei. – To mało powiedziane, młoda…
   – Nietety – przyznał Hatake, śmiejąc się. – Minoru był strasznie zazdrosny o naszą Tokidę… Z kolei ona z początku małą wagę przywiązywała do jakichkolwiek misji…
    – Była kunoichi i nie obchodziły ją misje? – zdziwił się Hiku.
    Kieł westchnął głęboko i zmarszczył brwi.
    – To nie tak – zaczął tłumaczyć. – Tokida zawsze żyła w cieniu, schowana, sama… Dlatego też nie przywiązywała zbytniej wagi do zadań. Jednakże, umiała wybuchnąć i wygarnąć Minoru, z którym to cały czas się kłóciła. Ich kłótnie były nie do zniesienia… zwłaszcza wtedy, kiedy piętnastoletnia Kureiji stała się joninem, a Namikaze ledwo wyrabiał z misjami jako chunin...
    – Cóż poradzić, skoro był zazdrosny – skomentował mistrz. – Ale w ich przypadku jedno było warte drugiego, więc sami rozumiecie…
    Konami, Hiku i ja bezgłośnie wymieniliśmy między sobą zdania i posłaliśmy joninom pytające spojrzenia. Jiraiya westchnął głęboko i teatralnie, podczas gdy Hatake zaczął się śmiać przyjaźnie.
    – Oni byli w sobie tacy zakochani… – zaczął Biały Kieł Konohy. – Cóż, kiedy oboje mieli po siedemnaście lat, Tokida poznała pewnego doświadczonego ANBU, starszego o dwa lata… Nie pamiętam, jak miał na imię, chyba Isao… W każdym razie, Minoru był strasznie o niego zazdrosny. Zwłaszcza, że dopiero wstąpił w szeregi ANBU Konohy i Isao miał być takim jego „opiekunem”…
    – I co się stało? – zapytałem.
    – Tokida nie była nim zbytnio zainteresowana…
    – Ona go po prostu olała! – powiedział z zapałem zboczony pustelnik. – Wymigała się, cwaniara, mówiąc mu, że podoba jej się inny.
    – Jak się później okazało, tym „innym” był sam Minoru – oznajmił Sakumo. – Z kolei, Namikaze pałał głębszym uczuciem do naszej kochanej Toki… Isao nie odpuszczał i zaczął obsesyjnie śledzić twoją matkę, Minato. Aż w końcu, spił ją sake i chciał wykorzystać…
    – …lecz wtedy do akcji wkroczył nie kto inny, jak twój ojciec, młody, i dobitnie pobił doświadczonego ANBU, który po całej tej akcji stał się nukeninem – dokończył Jiraiya.
    – Jakie to słodkie – mruknęła Konami, uśmiechając się od ucha do ucha.
    Wszyscy z wielkim zainteresowaniem wpatrywaliśmy się w Hatake. Szczególnie ja. Kiedy moi rodzicie zginęli miałem sześć lat. Nie zdążyłem ich zbytnio poznać, jednakże w pamięci zawsze pozostało mi wspomnienie naszej szczęśliwej rodziny, uwiecznione na zdjęciu, które bez śladu przepadło na wojnie.
    Moja matka – niska, szczupła kobieta, ubrana w swój standardowy strój shinobi, trzymająca półroczne dziecko w swych ramionach. Wpatrywała się w niemowlę swoimi głębokimi, błękitnymi niczym niebo oczami, uśmiechając się szeroko.  Z drugiej strony zaś, stał wysoki mężczyzna, o długich, kolczastych, blond włosach, obejmujący mnie i Tokidę swoimi ramionami. Patrzył na nich z czułością, a w jego wielkich, szmaragdowych tęczówkach tliła się czułość i radość.
    – Eh, Minoru był jednym z moich najlepszych przyjaciół… – stwierdził Kieł. – To dzięki niemu też, poznałem Seki…
    – Kim jest Seki? – zapytał młody Ichiro.
    – Moją żoną – opowiedział szybko. – Razem z nią mamy dwuletniego synka…
    – A właśnie! – zawołał ochoczo Jiraiya. – Jak tam się sprawdzasz, Sakumo, w roli ojczulka?
     Białowłosy jonin, chodzący o kulach, zaśmiał się donośnie i poklepał sannina po plecach.
     – Wieczny kawaler, taki jak ty, tego  nie zrozumie – stwierdził, uśmiechając się. –  Ale dobrze się sprawiam… Mam nadzieję, że Seki mnie nie zabije za to, że tak długo mnie nie było w domu…
     Sensei prychnął.
    – Gdyby mogła, to by cię rozerwała na kawałki i próbowała posklejać! – oburzył się Jiraiya. – Eh, ty, w ogóle, nie znasz kobiecej logiki!
    – Dlatego się cieszę, że mam takiego przyjaciela jak ty, który ją zna – przyznał Hatake.
    Konami popatrzyła na nich piorunującym wzrokiem, krzyżując ręce na piersi.
    – Ty?! Ty niby znasz kobiecą logikę?! – zapytała, unosząc brwi.
    – Eh, moja droga, spędziło się z kobietami tyle czasu, że… – zaczął sannin, ale brunetka machnęła na to ręką, przerywając mu.
    – Ty… nie chcę nawet tego słuchać – odparła. – Czy ty kiedykolwiek zakochałeś się tylko w JEDNEJ kobiecie, mistrzu? – zapytała.
    Oczy Jiraiyi natychmiast się powiększyły, jakby miały wypaść z orbit.
    – Oczywiście, że tak! – burknął. – Wszystkie kobiety są piękne, ale kocham tylko jedną! Poza tym… – zaczął niepewnie. – Tutaj w pobliżu… za zaledwie dwieście metrów jest taka… świetna… łaźnia… wyjdziemy z niej niczym bożyszcza…
    – NIE! – krzyknęła kategorycznie Mikagu. – Nie ma mowy! Idziemy do domu!

*          *          *

Przekroczyliśmy bramę Konohagakure i odprowadziliśmy Kła do jego domu. Zapukaliśmy kulturalnie, a w drzwiach stanęła całkiem wysoka, szczupła kobieta, ubrana w czarną sukienkę do kolan. Wpatrywała się w nas ze zdziwieniem,  a delikatny powiew wiatru porwał subtelnie w górę krucze kosmyki jej prostych włosów. Gdy spojrzenie jej ciemnych oczy zatrzymało się na Sakumo, jej drobna twarz natychmiast się ożywiła. Podeszła do swojego męża i objęła mocno za kark. Ten natomiast, odwzajemnił jej uścisk, splatając dłonie na jej placach, odkładając kule.
    – Cieszę się, że już wróciłeś, Sakumo! – powiedziała uradowana.
    – Tęskniłem za tobą, Seki – mruknął, uśmiechając się.
    Nagle, nie wiedzieć czemu, Jiraiya zaczął śmiać się donośnie. Popatrzyliśmy na niego wszyscy pytającym wzrokiem, a ledwo tłumił w sobie śnieg.
    – Mistrzu, dlaczego się śmiejesz? – zapytałem.
    – Eh… – westchnął sensei. –  Gdy tak na was patrzę, to mi się Hana z Itarim i ich oryginalne powitania przypominają…

*~*~*

Gomen, gomen! Za długość tej notki – obiecuję, że next będzie dłuższy – i za opieprzanie się przez ten tydzień.  Nie będę się wymigiwać chorym laptopem, chociaż bardzo dziękuję gościowi z serwisu za jego naprawę, ani chorobą, przez którą brak mi było siły do pisania. A teraz? Hm… jestem zdrowa, moje urządzenie również, więc koniec z opieprzem. Poza tym, wielkimi krokami zmierzamy do naszego zakochania! Akcja nabierze tempa, od następnego rozdziału!
Znowu dziękuję za dużo komentarzy, miło mi, że czytacie to coś. Jak zauważyliście, wstawiłam ankietę, dotyczącej treści. Byłabym bardzo wdzięczna, gdybyście na nią odpowiedzieli, tylko szczerze. Potrzebuję waszego zdania.
Neko Fuyu – w drużynie Jiraiyi nie ma Kushiny, gdyż chciałam rozwinąć postać bliźniaków. Poza tym, w mandze, a było mi dane przeczytać tom 13,  również jej tam nie było. Bądź co bądź, muszę pozostać trochę jej wierna.
Shinu – nadrabiam zaległości na twoim blogu. Czytam go i pewnie skomentuję. Podoba mi się, naprawdę ;)
Risa-chan - cieszę się, że Ci się spodobała moja opowieść.
No, i komentujcie. Doceniam siłę komentarza, bo Isabel, jako dzieciak nadpobudliwy, jak wariatka cieszy się z każdego pozostawionego śladu.
Pozdrawiam, skarby!

PS. Za wszystkie błędy przepraszam

26 komentarzy:

  1. Co do błędów - wyłapałam sporo. Jednak nie lubię ich wytykać... Więc polecam uważnie przeczytać rozdział droga Isabel :).
    Przyjemny, lekki chapek w sam raz na niedzielę. Świetna historia rodziców Minato i Sakumo bardzo przypadł mi do gustu. Mam nadzieję, że niejednokrotnie przewinie się jeszcze w opo :D.
    Nareszcie będzie romans *zaciera rączki*, aż nie mogę się doczekać ;>! Pisz szybciutko.
    Życzę duuużo weny, oraz chęci do tworzenia kolejnych rozdziałów. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Unno, za info, właśnie je wyłapuję. Po prostu, ze zmęczenia już ich nie zauważyłam...

      Usuń
  2. Fajna historia rodziców Minato ^^ Jiraiya jest zarąbisty, kocham go. To już mówiłam, ale powtarzać będę do znudzenia ^^ Czekam na next ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale fajnie. Historia o rodzicach Minato *-* Super Ci to wyszło. Sakumo jest super. Też liczę, że jeszcze wiele razy będzie w opku ;]
    A Jiraiya z tymi swoimi zboczonymi odpałami... Nie można się nie śmiać, no! XD
    No i romansik... Już nie mogę się doczekać! :3
    Życzę weny i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Romanas, romans, wszędzie romans! Gdyby nie to, że moja rodzina jest w domu skakałabym pod domu z radości, a tak to tylko wymachuję rękoma. Przypadła mi do gustu historia rodziców Minato. I jak pisałam wcześniej, pojawił się Sakumo, aż chyba sama go trochę wprowadzę w życie w moim opowiadaniu. Czekam na next.

    Przy okazji na moim blogu pojawił się one-shot gdyż mój łaskawy książę laptop włączył się po 6 GODZINACH!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne, świetne. Właśnie ta historia rodziców Minato jest ciekawa. Napisz, błagam, o Itarim i Hanie!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj ten nasz Jiraiya. On tylko żeby po podglądać dziewczyny. Do łaźni i do łaźni. Rozdział lekki przyjemny. Miło się czytało. Kilka błędów, ale ja i tak robię ich więcej. Wgl dzięki, że mnie poinformowałaś.
    Co do historii rodziców Minato. Strasznie mi się podobała. To jak opowiadał o niej biały kieł. Wszystko.
    Moja prośba jest taka: Pisz jak najdłużej tego bloga bo jest coraz to fajniej. Szkoda tylko, że nie było nic o Kushinie w tym rozdziale. ^^
    Życzę weny i wszystkiego co najlepsze w nowym tygodnie. A co do ankiety zaraz zagłosuje.

    OdpowiedzUsuń
  7. o.O! Dobrze, że do ciebie zajrzałam jeszcze raz bo widzę, że mój komentarz się nie dodał! Wrr
    Więc co ja tam.. Ach no dobra, oczywiście rozdział świetny, ubóstwiam Jiraiye i jego pomysły :D
    Buziaki i pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  8. Ahh, Sakumo. Wielbię go, choć mało o nim wiem. Może dlatego, że jest ojcem Kakashiego? Nie wiem.
    Do sedna. Bardzo fajnie wymyślasz :D lekko i przyjemnie się czyta ;)
    czekam na nexta ! ;>

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham tego zboka. >3<
    Normalnie śmiałam się, jak tylko wyobraziłam sobie jego miny. xd
    A historia rodziców Minato była rewelacyjna. ^w^
    Rozdział przyjemny, fajnie się czytało.
    Pozdrawiam i życzę weny do następnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  10. Słoneczko, podziele się czymś z tobą... ta notka, wydała mi się długa, więc skoro według ciebie jest krótka to znaczy, że w pełni nasyciłaś moje oczekiwania ^^
    Świetnie tu zaprezentowałaś Jirayę, to jego podejście, odrobina zboczoości xD ładnie, ale, że pozwala Konami sobą rządzić xD no cóż kobiety potrafią xD
    Hiku był fajny jak się zląkł tego niby romansu Sakumo z jego mamą xD nie byłoby źle, wyrósłby na ludzi xDD
    I Minato, odzywał się O.O Dużo O.O XD Nie no żartuję, fajnie, że pokazujesz co się stało z rodzinką Namikaze ;D w mandze też, by mogli o tym napomknąć xD
    No to z niecierpliwością czekam na next'a ;D

    Właściwie trochę świeży, ale gorąco zapraszam, www.naruhina-lovestory.bloog.pl :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zabieram się już chyba po raz enty za napisanie tego komentarza i jestem bardzo zła z tego powodu... Ale mniejsza o to. Także dzisiaj krótko i na temat, póki okoliczności zewnętrzne mi na to pozwalają. Masz u mnie gigantycznego plusa za historię rodziców Minato. Nie myślałaś może o napisaniu jednopartówki z ich udziałem? Byloby to bardzo ciekawe, gdyż zaprezentowana wersja wydarzeń przypadła mi do gustu.
    Cała notka była świetna :) Z lekkimi potknięciami, aczkolwiek wyszło naprawdę dobrze :)
    Życzę weny!

    P.S. Przy okazji, skoro internet zezwolił, na mrok-nocy.blog.spot.com pojawiła się kolejna część przygód Minato i Kushiny :P Miłego czytania.

    OdpowiedzUsuń
  12. Aiii jaka cudowna historia rodziców Minato. Strasznie mi się spodobała... Po prostu cudo!
    Jiraya jej po prostu niemożliwy z tego jego wyjściami do sauny... po prostu świrnie.
    Oczywiście cała notka była cudowna. I z niecierpliwością czekam na następną. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jestem nowym czytelnikiem Twojego opowiadania. Piszesz bardzo ładnym i łatwym językiem, czytanie sprawia wielką radość. Sam podział ról na Kushine i Minato jest ciężkim wyzwaniem a Ty dajesz radę na prawdę coś niesamowitego. Co do samego bloga w końcu znalazłem go o tematyce pary Minato Kushina. Tak ode mnie to dla mnie najwspanialszym bohaterem w Naruto Shippuudenie jest Minato. Ciężko mi jest wszystkie smaczki wyciągnąć z tych 16 rozdziałach, które przeczytałem, ale te które mi zawszy najbardziej w pamięć to determinacja Minato jego nieugiętość w treningach pomimo że był uważany za geniusza i takim był z pewnością. Co do rozdziałów Kushiny, jej osoba też jest pięknie przedstawiona, osierocone dziecko w innej wiosce, które no właśnie, które daje radę żyć i znajduje przyjaciół. Drużyny są także przedstawione w pięknym świetle. Nie można zapomnieć o tych bohaterach, rówieśnikach w drużynach o nich także nie zapominasz co jest wspaniałe, kreujesz każdą z postaci a to nie jest takie łatwe. Ale czekam na tą chwilę, na ten moment w którym zaiskrzy między dwojgiem głównych bohaterów, to będzie epickie i niewinne za razem bo przecież nie będą mieli zbyt dużo lat. Pod następnymi notkami będę pisał o każdej z osobna, byś wiedziała jak dużo frajdy i uczuć mi przynosi Twój blog. A długość notek wręcz wybitna. Mało kto pisze aż tak długie notki. Ja będę kończył ten mój mały pochlebny komentarzyk xD. Dziękuje bardzo za to co piszesz :), że mogę uciec choć na chwilę od rzeczywistości. AA właśnie miałem się pytać czy można dostawać od Ciebie wiadomości np na gg o wstawieniu kolejnego rozdziału?
    Czekam z niecierpliwością na odp. :)
    Pozdrawiam i życzę dużo weny |Chico|

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak po długiej nieobecności nadrabiam rozdziały na blogach czytam czytam pacze a tu coś do mnie :D Cieszę się że się podoba :)

    Co do tego rozdziału był tak fajnie napisany że długość ani trochę mi nie przeszkadzała. Mam słabość do wszystkich Hatake. Tak sobie wyobrażam małego Kakashiego i o boże kawaii. Nie mogę się doczekać Minato i Kushiny razem :D

    Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  15. Króciutki, prawda, ale jaki fajny.
    Bardzo spodobała mi się postać Białego Kła - w Naruto nie wiele o nim wiemy... Tak samo, spodobała mi się historia rodziców Minato. Słodkie :)
    Cieszę się, że romansik niedługo zacznie pączkować xD

    OdpowiedzUsuń
  16. Nic dodać, nic ująć...
    Czekam niecierpliwie na next! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Masz bardzo bogate słownictwo. Ja też chciałabym takie posiadać. Co do bloga, jest naprawdę dobry. Większość opowiadań KushiMina, jakie do tej pory czytałam, zazwyczaj zaczynały się w ten sam sposób - zniszczenie wioski wiru i uratowanie Kushiny przez Minato. U ciebie jest inaczej. Podoba mi się to, że nie rozwinęłaś od razu wątku miłosnego. Przygody młodej Kushiny i młodego Minato są ciekawe i wciągające. Zastanawia mnie również, jak zamierzasz zakończyć opowiadanie, o ile o tym myślałaś. Mam jednak nadzieję, że będzie szczęśliwsze niż w mandze. Życzę weny i czekam na kolejne rozdziały. ;)
    Pozdrawiam!
    Narumi. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam mam nadzieję,że to opowiadanie się szybko nie skończy^^

      Usuń
  18. Jej!! Ale, dlaczego tak KRÓTKO??? No się pytam!! Ale, pomińmy ten szczegół. Kochana Isabel - chan, ja również przepraszam za swój "brak" na tym blogu, ale miałam karę i nie mogłam wchodzć na kompa^^' Ale, nadrobiłam zaległości i jestem. Rozdział super^^ Czekam na neexta^^ :3 Byleby nie zabrakło ci weny, kochana^^ pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział świetny. Dużo słownictwa, a więc nic sie nie powtarzało za czesto! I oto chodzi! Oh Yeah! *.* Uwielbiam twoje opowiadanie *.* Zapraszam do mnie: http://sama-opowiadanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny szablon, coś tak czułam, że Anayi, bo z tego co zauważyłam, to jej styl :)
    No, to czekam 17 :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo fajny i swietny i w ogole boski szablon, kolorystyka !
    Rozdzial bardzo fajny. Bogactwo slow !
    Swietnie wszystko opisujesz, chce mi sie to czytac, normalnie pieknie !!!! dodaje do linkow - jakze by inaczej !
    Chce byc informowana, bede wpadac w miare moich mozliwosci ( matura teraz ;/ ) Pozdrawiam !!!

    http://angel--of--sakura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Zapraszam do mnie na nowy rozdzialik:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Wybacz notkę przeczytam i skomentuje jutro. Muszę coś mieć na lekcję matematyki, bo chybabym się zanudziła xd
    Śliczny wygląd bloga <333 Bardzo mi się podoba.

    U mnie nowy, zapraszam.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetna notka xd bardzo mi się podobało to, że akcja tak przyspieszyła. Dawno nie komentowałam, ale to z powodu szkoły, mama przez to że chodzę do zawodówki twierdzi że mam być kujonem no i jednak trochę muszę się uczyć =.=

    nota mi się podobała ale to pisałam, swoją drogą zastanawia mnie czy zmienisz zakończenie (jeżeli rozumiesz o co mi chodzi).

    Siedzę sobie w szatni i nie ćwicze na WF-e, otaczają mnie same dziwki i nie żartuje te dziewczyny są psychiczne. Ratuj!

    OdpowiedzUsuń