sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 7


PRZYGOTOWANIA DO EGAZMINÓW

Odkąd podjąłem decyzję, że zostaję w Akademii wraz z moimi rówieśnikami, minął dobry rok.
    W ciągu tego czasu, pan Nishi wielokrotnie pytał się, czy może chcę zmienić zdanie. Jednak moja stanowczość i upór sprawiły, że nie raz już wylądował u pani Kaede, by się uspokoić i znów zacząć racjonalnie myśleć. Dlaczego dziewięciolatek, taki jak ja, nie chciał kończyć Akademii przed swoimi rówieśnikami?
    Ani razu nie myślałem, że przez tą decyzję cokolwiek straciłem. Zawsze mogłem zacząć w tym samym tempie, co moim rówieśnicy, a i tak robiłbym wszystko, by zostać Hokage. Dwa lata nie robiły mi wielkiej różnicy.
    Teraz, mając dziesięć lat, mogłem z dumą powiedzieć, że nie żałowałem zostania w Akademii. Codziennie widziałem uśmiechy Kusuri i Konami, wygłupy Taiyo i Hiku, Kushinę… Nie warto było czegoś takiego opuszczać.
    Niestety, chłopcy mieli na ten temat odmienne zdania.
    – Jak to, mogłeś ukończyć Akademię wcześniej przed nami? – zapytał zbulwersowany młody Ichiro. – Jak mogłeś nie skorzystać z takiej szansy, Minato?
    – To, że mógł ją skończyć to jeszcze nic, Hiku – odparł złotooki. – Ale że nam o tym od razu nie powiedział, to już zasługuje na naganę!
    – Po co miałem mówić? – spytałem. – Przecież to i tak niczego by nie zmieniło – odparłem, opierając się o jeden z trzech słupów, stojących na polu treningowym.
    – Czemu się nie zgodziłeś? Przecież teraz byłbyś już geninem, może nawet chuninem!
    – Przecież mnie i Hiku można mówić o takich rzeczach – odparł Taiyo.
    Westchnąłem głęboko i uśmiechnąłem się w kierunku chłopców.
    – Wiem. Ale gdybym wam powiedział, to byście mnie namawiali do zdania tego egzaminu – powiedziałem spokojnie.
    – Oczywiście, przecież jesteś najbardziej utalentowanym uczniem, jakiego znamy – stwierdził  brązowowłosy Hiku.
    – Najbardziej utalentowany uczeń w całej Akademii, a Akademię mamy w wiosce tylko jedną.
    – To nie byłoby fair w stosunku do osób, które zdały wcześniej, gdyby ktoś przydzielił im ośmiolatka do drużyny – oświadczyłem.
    – Uwierz, że oni wszyscy z podziwem by na ciebie patrzyli i z zazdrością – zagaił Taiyo.
    – Oczywiście, że tak! – zawtórował mu Hiku.
    Spojrzałem prosto w oczy złotookiemu i uśmiechnąłem się lekko.
    – A jaką ty byś podjął decyzję? – spytałem. – Wątpię, byś opuścił Akademię…
    – Gdybym miał taką szansę jak ty, to bym zdał ten głupi test – odpowiedział mi, jednak dzięki naszej wieloletniej znajomości wiedziałem, że kłamie.
    – Nie zostawiłbyś nas – odparłem.
     – A w szczególności Kusuri – dopowiedział uśmiechnięty od ucha do ucha Hiku.
    Taiyo odwrócił głowę w inną stronę i założył ręce na klatce piersiowej. Po chwili jednak, zaczął się rumienić.
    – To aż tak widać? – szepnął zawstydzony.
    – Oj bardzo, bardzo – stwierdził młody Ichiro. – Masz szczęście, że Kusuri tego nie widzi…
    Taiyo powiększył oczy ze zdziwienia, a na jego twarzy zaczynało malować się przerażenie.
    – Jak to „nie widzi”? – spytał. – Jak to „mam szczęście”? Co ty masz na myśli, Hiku?
    – To, że jesteś za młody, żeby się zakochiwać, Taiyo.
    Złotooki o mało nie parsknął śmiechem, a ja uśmiechnęłam się szeroko. W końcu, chłopak nie wytrzymał, zaczął się śmiać donośnie i złapał się kurczowo za brzuch.
    – Poczekaj, poczekaj – powiedział do Hiku, biorąc duży haust powietrza. – Ja mam dziesięć lat, Minato też ma dziesięć lat i ty również… Jak ja mogę być za młody, a jak ty możesz mi dawać takie rady, skoro jesteśmy z tego samego rocznika?
    – Te niecałe dwa miesiące robią swoje, Taiyo – odpowiedział mu brązowowłosy Ichiro.
    Młody Hoshi spiorunował go wzrokiem, a ja zacząłem śmiać się po cichu.
    – I naprawdę miałem to stracić, chłopcy? – spytałem. – Za bardzo bym za wami tęsknił, a tego żadna misja nie jest warta.
    – Ty się tak nami nie broń, zmarnowałeś szansę – popatrzył na mnie spode łba Hiku.
    – Nie zmarnowałem szansy, zmarnowałbym, gdybym wtedy podjął się tego egzaminu – odrzekłem. – Wolę kończyć Akademię z wami, z Kusuri, Konami, Kushiną…
    – Kushina… – zaczął Taiyo. – Ach, ta to ma głowę do żartów… I przy okazji, całkiem ładny ma kolor włosów, taki niespotykany, czerwony… – przyznał.
    Hiku prychnął.
    – Naprawdę? – spytałem.
    – Co ty, Minato, gdyby nie fakt, że dwa podstawowe kolory, czerwień i żółć tworzą pomarańczowy, czyli kolor Kusuri, to by tak nie powiedział – odparł Ichiro, śmiejąc się.
    Taiyo znów go zmroził wzrokiem i westchnął głęboko.
    – Czy ty, we wszystkim, co powiem, będziesz upatrywał się kontekstu odnoszącego się do osoby Kusuri? – zapytał, marszcząc brew.
    – Jak przestaniesz o niej tak rozprawiać, to nie – uśmiechnął się Hiku.
    – Ja o niej przy was nie rozprawiam!
    – Nie musisz tego robić, to widać. Tam, w środku, myślisz o niej cały czas – powiedział młody Ichiro, lecz po chwili jego twarz przybrała nerwowy, acz zmartwiony wyraz.
    Taiyo i ja zauważyliśmy to i wymieniliśmy między sobą spojrzenia. Wtedy zapytałem:
    – Hiku, coś się stało?
    Chłopak przybrał kamienną twarz, a po jego policzku poleciała strużka potu. Wtem, niespodziewanie odezwał się do nas.
    – Boże, chłopaki, która jest godzina?
    – Słońce w zenicie, czyli tak około dwunastej, może nawet już parę minut po – powiedziałem, a oczy chłopca momentalnie się powiększyły.
    – O matko, weźcie, zabiją mnie! – jęknął brązowowłosy.
    – Kto? – zapytał złotooki.
    – Moi rodzicie! – odparł przerażony. – Dzisiaj przyjeżdżają do mnie kuzyni z małej wioski na granicy Kraju Ognia. Problem w tym, że mieli być około dwunastej, a ja przed dwunastą!
     – Leć do domu, może jeszcze zdążysz – zachęcałem chłopaka. – Może jeszcze nie przyjechali.
    – Minato ma rację – przyznał Taiyo. – Biegnij szybko do domu.
    Jak powiedzieliśmy, tak Hiku zrobił.
    – SPOTKAMY SIĘ JUTRO W AKADEMII, CHŁOPAKI! – krzynął, oddalając się od nas. W końcu, zniknął z naszego pola widzenia.
    Nagle ja i Hoshi wybuchnęliśmy śmiechem i obaj usadowiliśmy się pod środkowym słupem.
    – Ach, ten to zawsze o czymś zapomina – odrzekł złotooki.
    – Ale za to jest świetnym przyjacielem – przyznałem.
    – Tutaj w całości się z tobą zgodzę, Minato.
    – Tak samo, jak ty, Taiyo. Nie ma w wiosce większych wesołków od waszej dwójki – stwierdziłem, a chłopak uśmiechnął się.
    – Przesadzasz, ale dziękuję, Minato.
    – Nie przesadzam, mówię prawdę – odparłem.
    Taiyo roześmiał się głośno, założył ręce za głowę i obaj spojrzeliśmy w czyste, błękitne niebo, upajając się promieniami upalnego słońca. Nic nie zapowiadało na to, by w najbliższym czasie mógł padać deszcz.

*          *          *

    – Dobrze, dzieciaki, cisza! – krzyknął pan Nishi.
    Wszystkie dotychczasowe dźwięki, panujące w sali momentalnie ucichły, a uczniowie skierowali głowy w kierunku nauczyciela.
    Dzisiaj wyglądał dość inaczej. Był pełen energii i radości. Nigdy, przenigdy go takiego nie widziałem, może raz, kiedy mówił mi o możliwości wczesnego zdania egzaminu.
    – Miło, że słuchacie – powiedział uśmiechnięty.    Po pierwsze, mam sprawę do autora żarciku z brudną gąbką do czyszczenia kredy na tablicy, nasączonej wodą, włożonej między drzwi od pokoju nauczycielskiego.
    Pomiędzy uczniami rozległy szepty.
    – Wiesz, kto to zrobił, prawda, Minato? – zapytał mnie siedzący po prawej Taiyo, który skierował swój wzrok ku Kushinie i Kusuri.
    Podejrzewałem, że autorką żartu była czerwono włosa. Panu Nishiemu wiele w ciągu roku wycieła takich kawałów, jak i samemu Hokage. Taki był jej urok osobisty.
    – Ja wiem, że to zrobiło któreś z was – powiadomił nas nauczyciel, o dziwo, wciąż się uśmiechając. – Tylko w tej klasie są dwa największe wesołki Konohagakure oraz najbardziej pomysłowa rozrabiara.
    Kilka osób parsknęło śmiechem, reszta tylko zaczęła się uśmiechać.
    Kątem oka spojrzałem na ławkę Kushiny i Kusuri. Obie wydały się być strasznie rozbawione podczas prowadzenia jakieś zaciekłej konwersacji.
    Nagle poczułem na ramieniu chłodną dłoń Taiyo. Odwróciłem się szybko w stronę pana Nishiego, a przy uchu poczułem oddech złotookiego.
    – Nie gap się tak na nie – szepnął.
    Nagle czerwonowłosa wstała ze swojego krzesła i uśmiechnęła się szeroko do nauczyciela.
    – To ja – przyznała się, a po sali rozniosły się salwy szeptów.
    – Masz świadomość, że Hokage się o wszystkim dowie? – spytał pan Nishi. – Znowu?
    Kushina z zadowoleniem kiwnęła głową.
    – Oczywiście, że wiem, tam teges.
    – To dobrze, bo zapewne dzisiaj go odwiedzisz. Na jego prośbę.
    – Hokage bardzo lubi te moje wizyty, tam teges – odparła i usiadła na miejscu. – Nie mam nic więcej do powiedzenia.
    Pan Nishi westchnął i zaśmiał się cicho.
    – Po drugie, wybaczcie, ale dzisiaj nie robimy zajęć z rzucania shurikenami. Deszcz nam przeszkodził.
    – Tak! – uradował się Taiyo po cichu.
    – NARESZCIE! – krzyknął na całą salę Hiku, siedzący dwie ławki przede mną. – O DZIĘKI CI, DESZCZU!
    – Hiku, widzę, że strasznie ci odpowiada brak tych lekcji – zauważył nauczyciel.
    – Oj, nawet nie wie pan, jak bardzo – odrzekł rozradowany Ichiro.
    Nasz nauczyciel zaśmiał się cicho i skulił głowę do dołu. Szybko się jednak pozbierał i biorąc wdech i wydech, znów spojrzał na nas swoimi ciemnymi, lecz szczęśliwymi oczami.
    – Ale twoje rzuty nie są takie złe, młody. Poprawiasz się z tygodnia na tydzień.
    – Pan tak mówi, ale gdybym dzisiaj rzucał, pan by się załamał. Wiem, co mówię – oświadczył brązowowłosy, porozumiewawczo kiwając głową.
    – Dobrze, ale nie jest to najważniejsza wiadomość, którą mam wam do powiedzenia.
    – O czym pan mówi? – zapytała Konami, siedząca trzy ławki przed Kusuri.
   – Posłuchajcie, jesteście w Akademii dobre dwa i pół roku – zaczął pan Nishi. – Patrzę na wasze oceny i muszę przyznać, że poprawiają się one z dnia na dzień. Są one dobre i pokazują mi, waszemu nauczycielowi, że naprawdę się staracie i jakąś tam wiedzę posiadacie. Dlatego też… was wszystkich nominowałem do zdania egzaminu ukończenia Akademii.
    – Co? – zapytała na głos Kusuri. – Jak to możliwe?
    – Teoria i wiedza u was nie leży, można powiedzieć, że wiecie co nieco. Z umiejętnościami też nie jest źle, ale niektórzy z was robią błędy. Niestety, takie rzeczy to tylko wykwalifikowani jonini umieją poprawić.
    – Czyli, że możemy zdać Akademię w wieku dziesięciu lat? – zapytał leniwie szarowłosy Kiroi, siedzący na drugim końcu sali.
    – Owszem, myślę, że wam wszystkim się uda – powiedział pan Nishi.
    – A na czym on polega, tam teges? – spytała Kushina.
    – Otóż, po prostu my, nauczyciele, zadamy wam pięć pytań, na które będzie trzeba ustnie odpowiedzieć oraz wyznaczymy wam jedno jutsu, które będziecie musieli zrobić – wytłumaczył.
    – A kiedy odbędzie się ten egzamin? – zapytałem.
    – Równo za dwa tygodnie. Macie czas, by się przygotować. Tylko go nie zmarnujcie, bo chciałbym dać  ochraniacze z symbolem naszej wioski każdemu z was.
    – Pan chce się nas pozbyć, tam teges – powiedziała żartobliwie Kushina.
    – Może teraz tak, ale będę za wami tęsknił – stwierdził pan Nishi, śmiejąc się. – No, oczywiście, jeśli zdacie.  Macie, mi tego nie zepsuć i trenować, zrozumiano? Zwłaszcza ty, Kushina.
    – Tak, tak, zrozumiano, tam teges – dziewczyna wywróciła oczami do góry i uśmiechnęła się. – Postaram się, proszę pana.
    – Ty masz mi to zdać, jak każde z was, jasne?
    – JASNE! – odkrzyknęliśmy wszyscy entuzjastycznie.

*          *          *

Obudziłem się wcześnie rano i ledwie otwartymi oczami spojrzałem na ciemne niebo za oknem. Słońce powolutku wkradało się na nieboskłon, wypędzając granatowe chmury w inne kierunki.
    Ziewnąłem, przeciągnąłem się i wstałem z łóżka leniwie. Ruszyłem szybkim krokiem do toalety załatwić swoje wszelkie potrzeby. Po dziesięciu minutach, byłem już rozbudzony, ubrany i zdążyłem przy okazji pościelić łóżko.
    Kiedy wyszedłem z domu, promienie słońca już oświetlały Konohagakure. Wyciągnąłem z kieszeni mojej białej bluzy kilka monet i z uśmiechem na twarzy ruszyłem do budki Ichiraku Ramen.
    – Witaj, staruszku – przywitałem się, wchodzą do środka.
    Mężczyzna, trochę zdezorientowany klientem z samego rana, odwrócił się w moją stronę. Gdy tylko mnie ujrzał, jego twarz natychmiast się ożywiła.
    – O, Minato! Jak miło cię widzieć, młody! – podekscytował się staruszek, witając mnie. –  Co cię do mnie sprowadza tak rano?
    – Jedna porcja ramen – odparłem, uśmiechając się.
    – Ale dlaczego tak rano? – zapytał mężczyzna, zabierając się do robienia zamówionego przeze mnie posiłku.
    – Będę trenował, za dwa tygodnie mam egzamin ukończenia Akademii – powiedziałem. – Muszę dać z siebie wszystko.
    – Aaaa, to już Nishi żalił mi się, że rok temu nie chciałeś spróbować. I tak między nami, nie chcę go już nigdy pocieszać – szepnął, a ja zaśmiałem się. – No, ale na pewno dasz sobie radę, Minato. Nishi, Kaede i reszta nauczycieli strasznie cię chwilą i cenią sobie twoje umiejętności.
    – Miło wiedzieć – przyznałem. –  To ile płacę? – spytałem znienacka.
    – Zwariowałeś? – oburzył się staruszek. – Nie będę zarabiał na chłopcu, który zaraz będzie geninem i z którego nasza wioska będzie miała wielki pożytek.
    – Ale to żaden problem zapłacić… – zacząłem, ale mężczyzna natychmiast mi przerwał.
    – Żadnego „ale”, ramen na koszt firmy!
    Uśmiechnąłem się i schowałem pieniądze do kieszeni. Po pięciu minutach czekania, nareszcie otrzymałem swoje danie. Wyciągnąłem z drewnianego kubeczka parę pałeczek, rozłączyłem je i złączyłem dłonie.
    – Itadakimasu! – mruknąłem i zatopiłem pałeczki w potrawie.
    Nie jadłem nigdy lepszego ramenu niż ten od Ichiraku, który nie miał sobie równych. Szybko opróżniłem miskę z daniem, podziękowałem i wybiegłem z budki, prosto na pole treningowe.
    Wyciągnąłem dwa kunaie z kabury, którą miałem na nodze, ustawiłem się naprzeciwko środkowego słupa i przymierzyłem się do rzutu. Moim celem był środek włókiennej tarczy. Zamknąłem lewe oko i wymierzyłem prawym trajektorię oraz precyzję lotu mojego kunaia.
    Kiedy już skończyłem z rzutami, wszystkimi pomyślnie wyliczonymi, zacząłem trenować Bunshin no Jutsu* oraz Henge no Jutsu**. Wyjątkowo, czułem, że naprawdę dobrze mi idzie, więc zacząłem sobie przypominać całą teorię i widzę, jaką dotychczas posiadłem.
    Postanowiłem tak ćwiczyć przez całe dwa tygodnie, by nie zmarnować szansy na zdanie tego egzaminu i stać się pełnoprawnym geninem, wraz z moimi przyjaciółmi.

*Technika Podziału
*Technika Transformacji

*~*~*

Pierwszy dzień grudnia był bardzo pracowity. Nie dość, że odebrano mi komputer, akurat wtedy, kiedy miałam wenę i zostałam zmuszona, by napisać większość w zeszycie, musiałam to wszystko przepisać na kompa, a to była starszna katorga. Uff, ale skończyłam. Chyba nie kazałam wam strasznie długo czekać :).
Przy okazji, przyjaciółka prosiła mnie, bym zareklamowała jej forum http://pbfshinobi.jun.pl/. Jest to strona, wprawdzie jeszcze w budowie, miejmy nadzieję, że szybko się skończy, która jest alternatywą „NARUTO”. Dla odmiany, można  wymyślić własną postać i powołać ją do życia (jak to brzmi), przyłączyć się do klanu, tworzyć własne jutsu, zamieszkać w wybranej wiosce i zmieniać historię, która na tej stronie powstaje.
Dzięki, że czytacie i darzycie moje opowiadanie ciepłymi słowami. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Jeśli macie jakiekolwiek pytania, uwagi, własne sugestie, zażalenia, prośby – PISZCIE!
MIŁEGO CZYTANIA,
Isabel-chan.

17 komentarzy:

  1. Dwa błędy:
    "Od odkąd", na samym początku i "twoje rzuty się aż tak złe, młody." w drugiej części wrzutu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się cieszę, że tak szybko dodałaś :D
    Jestem ciekawa tego egzaminu :3 Szkoda tylko, że bohaterowie mają tylko 10 lat... Bo romansu za dużo nie będzie w najbliższym czasie. Ale mniejsza XD I tak bardzo mi się podoba ^^
    Nie mogę doczekać się nexta! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny, oby takich więcej! Nadal nie mogę wyjść z zachwytu dla twojego stylu pisania ^^
    Niecierpliwie czekam na next! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo już taki wczesny egzamin? :P nie byłoby źle gdybyś zostawiła wwszystko jak ma być a zamiast rok później dałabyś 2 ^^ Bo na genina chyba 12-latki się dostają :P No ale i tak wszystko ładnie ;D Czyli niedługo Kushina pobije się z tym bratem tamtego zlanego chłoppaka, tak? :) Jak na razie too są dzieci, a więc nie będę wymagać nie wiadomo czego, choć sam fakt, że takie szczyle już się zakochują to postęp ^^

    Heh, Ichiraku to bardzo wiekowy facet chyba xDD rozumiem, że to niedopatrzenie ;D Ichiraku otworzył knajpjkę jak Minato był starszy, wtedy Kakashi był geninem, w kinówce o tym wspomnieli :)

    Dzięki za notkę, naprawdę zadziwia mnie twoje tempo ;D życzę jeszcze raz bardzo dużo weny, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym egzaminem to jest tak, że Minato i reszta skończyli Akademię w wieku 10 lat, taki Kakashi skończył w wieku 6, Itachi w wieku 7, a Naruto w 12. Więc ta bariera wiekowa jest zależna od umiejętności ucznia.
      Tak, tak, Kushina zaraz pobije brata tego chłopca. I wiem, że Ichiraku zostało otworzone później, przynajmniej tak było w filmie, ale nie mogłam się powstrzymać.Bo gdzie Kushina będzie jadała swój ulubiony ramen? XD.
      Również pozdrawiam i zachęcam do dalszego czytania.

      Usuń
    2. Ach, no patrz nie wiedziałam o tym albo po prostu nie pamiętałam xD
      Heh wybacz, że tak dopytuję, fajnie jest powtórzyć sobie sceny z animw formie opowiadania xD
      Haha, pewnie ;D Zresztą ty tu rządzisz :P
      No i przepraszam, bo mogło to zabrzmieć jak czepianie się, a tego nie chhciałam :)

      Usuń
    3. Nie masz za co przepraszać. Nie czuję żadnej urazy. :) Pozdrawiam i zachęcam do dalszego czytania. :D

      Usuń
  5. Super blog czekam na następną notkę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie nadążam z czytaniem nowych rozdziało, w tak szybkim tempie się pojawiają, ale to BARDZO dobrze!! Oby tak dalej! Po zakończeniu tej historii, zastanawiałaś się nad rozpoczęciem nowej? Chciałabym zobaczyć w Twoim wykonaniu historii Konan i Yahiko, od samego początku, z bardzo szerokim rozbudowaniem. Na pewno, tak samo świetnie byś z nią sobie poradziła.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie powiem, uwielbiam twoją historię. Powiedziałam sobie, DOŚĆ czytania wszelkich romansów o tematyce Naruto, ale uwielbiam tą parę i nie mogłam się powstrzymać xD Twoje opowiadanie mnie wciągnęło, jest takie lekkie i przyjemne :]

    Zgadzam się z Soli, jeśli chodzi o Ichiraku :D Ale co tam, przecież ma najlepsze ramen na świecie! xD

    Konan i Yahiko? Hmm... Jeśli podjęłabyś się takiego zadania, także chętnie bym przeczytała :]

    Jesteś niesamowita, nie znalazłam żadnych błędów! Biję pokłony i proszę o naukę, mój mistrzu! :)

    Pozdrawiam i życzę bardzo dużo weny i ciekawych pomysłów :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Notka boska znalazłam dwa małe błędy:
    Kątem okaz spojrzałem na ławkę Kushiny i Kusuri.
    "okaz"

    Wyciągnąłem z kieszeni mojej białeś bluzy kilka monet i z uśmiechem na twarzy ruszyłem do budki Ichiraku Ramen.
    "białeś"

    Poza tym wszystko pięknie i ciekawie. Czekam na next. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, co ja bym bez was zrobiła. Błędy już poprawione.

      Usuń
  9. No, ja mam nadzieję, że Minato i Kushina zdadzą, bo jak nie... :grozi-zaciśniętą-pięścią: nie chcesz wiedzieć xD

    Ja pierdzielę, jak Ty to robisz. Wszystko takie ciekawe płynne... Zazdroszczę... Zazdroszczę jak cholera!

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajnie się czytało , jestem ciekawa jak pójdzie Minato na teście :) Przepraszam , ale nie potrafię pisać długich komentarzy , więc tylko idę czytać dalej.

    OdpowiedzUsuń
  11. Du du duuum :3
    Tak lekko czyta się historię, oczami dziesięciolatka. Przyjemnie i bez żadnego problemu. Ramen ]:-> to też u nich rodzinne xd

    OdpowiedzUsuń