PRZYGOTOWANIA
DO EGAZMINÓW
Odkąd
podjąłem decyzję, że zostaję w Akademii wraz z moimi rówieśnikami, minął dobry
rok.
W ciągu tego czasu, pan Nishi wielokrotnie
pytał się, czy może chcę zmienić zdanie. Jednak moja stanowczość i upór
sprawiły, że nie raz już wylądował u pani Kaede, by się uspokoić i znów zacząć racjonalnie
myśleć. Dlaczego dziewięciolatek, taki jak ja, nie chciał kończyć Akademii
przed swoimi rówieśnikami?
Ani razu nie myślałem, że przez tą decyzję
cokolwiek straciłem. Zawsze mogłem zacząć w tym samym tempie, co moim
rówieśnicy, a i tak robiłbym wszystko, by zostać Hokage. Dwa lata nie robiły mi
wielkiej różnicy.
Teraz, mając dziesięć lat, mogłem z dumą
powiedzieć, że nie żałowałem zostania w Akademii. Codziennie widziałem uśmiechy
Kusuri i Konami, wygłupy Taiyo i Hiku, Kushinę… Nie warto było czegoś takiego
opuszczać.
Niestety, chłopcy mieli na ten temat
odmienne zdania.
– Jak to, mogłeś ukończyć Akademię
wcześniej przed nami? – zapytał zbulwersowany młody Ichiro. – Jak mogłeś nie
skorzystać z takiej szansy, Minato?
– To, że mógł ją skończyć to jeszcze nic,
Hiku – odparł złotooki. – Ale że nam o tym od razu nie powiedział, to już
zasługuje na naganę!
– Po co miałem mówić? – spytałem. –
Przecież to i tak niczego by nie zmieniło – odparłem, opierając się o jeden z
trzech słupów, stojących na polu treningowym.
– Czemu się nie zgodziłeś? Przecież teraz
byłbyś już geninem, może nawet chuninem!
– Przecież mnie i Hiku można mówić o takich
rzeczach – odparł Taiyo.
Westchnąłem głęboko i uśmiechnąłem się w
kierunku chłopców.
– Wiem. Ale gdybym wam powiedział, to
byście mnie namawiali do zdania tego egzaminu – powiedziałem spokojnie.
– Oczywiście, przecież jesteś najbardziej
utalentowanym uczniem, jakiego znamy – stwierdził brązowowłosy Hiku.
– Najbardziej utalentowany uczeń w całej
Akademii, a Akademię mamy w wiosce tylko jedną.
– To nie byłoby fair w stosunku do osób,
które zdały wcześniej, gdyby ktoś przydzielił im ośmiolatka do drużyny –
oświadczyłem.
– Uwierz, że oni wszyscy z podziwem by na
ciebie patrzyli i z zazdrością – zagaił Taiyo.
–
Oczywiście, że tak! – zawtórował mu Hiku.
Spojrzałem prosto w oczy złotookiemu i
uśmiechnąłem się lekko.
– A jaką ty byś podjął decyzję? – spytałem.
– Wątpię, byś opuścił Akademię…
– Gdybym miał taką szansę jak ty, to bym
zdał ten głupi test – odpowiedział mi, jednak dzięki naszej wieloletniej
znajomości wiedziałem, że kłamie.
– Nie zostawiłbyś nas – odparłem.
– A w szczególności Kusuri – dopowiedział
uśmiechnięty od ucha do ucha Hiku.
Taiyo odwrócił głowę w inną stronę i założył
ręce na klatce piersiowej. Po chwili jednak, zaczął się rumienić.
– To aż tak widać? – szepnął zawstydzony.
– Oj bardzo, bardzo – stwierdził młody
Ichiro. – Masz szczęście, że Kusuri tego nie widzi…
Taiyo powiększył oczy ze zdziwienia, a na jego
twarzy zaczynało malować się przerażenie.
– Jak to „nie widzi”? – spytał. – Jak to
„mam szczęście”? Co ty masz na myśli, Hiku?
– To, że jesteś za młody, żeby się
zakochiwać, Taiyo.
Złotooki o mało nie parsknął śmiechem, a ja
uśmiechnęłam się szeroko. W końcu, chłopak nie wytrzymał, zaczął się śmiać
donośnie i złapał się kurczowo za brzuch.
– Poczekaj, poczekaj – powiedział do Hiku,
biorąc duży haust powietrza. – Ja mam dziesięć lat, Minato też ma dziesięć lat
i ty również… Jak ja mogę być za młody, a jak ty możesz mi dawać takie rady,
skoro jesteśmy z tego samego rocznika?
– Te niecałe dwa miesiące robią swoje,
Taiyo – odpowiedział mu brązowowłosy Ichiro.
Młody Hoshi spiorunował go wzrokiem, a ja
zacząłem śmiać się po cichu.
– I naprawdę miałem to stracić, chłopcy? –
spytałem. – Za bardzo bym za wami tęsknił, a tego żadna misja nie jest warta.
– Ty się tak nami nie broń, zmarnowałeś
szansę – popatrzył na mnie spode łba Hiku.
– Nie zmarnowałem szansy, zmarnowałbym,
gdybym wtedy podjął się tego egzaminu – odrzekłem. – Wolę kończyć Akademię z
wami, z Kusuri, Konami, Kushiną…
– Kushina… – zaczął Taiyo. – Ach, ta to ma
głowę do żartów… I przy okazji, całkiem ładny ma kolor włosów, taki
niespotykany, czerwony… – przyznał.
Hiku prychnął.
– Naprawdę? – spytałem.
– Co ty, Minato, gdyby nie fakt, że dwa
podstawowe kolory, czerwień i żółć tworzą pomarańczowy, czyli kolor Kusuri, to
by tak nie powiedział – odparł Ichiro, śmiejąc się.
Taiyo znów go zmroził wzrokiem i westchnął
głęboko.
– Czy ty, we wszystkim, co powiem, będziesz
upatrywał się kontekstu odnoszącego się do osoby Kusuri? – zapytał, marszcząc
brew.
– Jak przestaniesz o niej tak rozprawiać,
to nie – uśmiechnął się Hiku.
– Ja o niej przy was nie rozprawiam!
– Nie musisz tego robić, to widać. Tam, w
środku, myślisz o niej cały czas – powiedział młody Ichiro, lecz po chwili jego
twarz przybrała nerwowy, acz zmartwiony wyraz.
Taiyo i ja zauważyliśmy to i wymieniliśmy
między sobą spojrzenia. Wtedy zapytałem:
– Hiku, coś się stało?
Chłopak przybrał kamienną twarz, a po jego
policzku poleciała strużka potu. Wtem, niespodziewanie odezwał się do nas.
– Boże, chłopaki, która jest godzina?
– Słońce w zenicie, czyli tak około
dwunastej, może nawet już parę minut po – powiedziałem, a oczy chłopca
momentalnie się powiększyły.
– O matko, weźcie, zabiją mnie! – jęknął
brązowowłosy.
– Kto? – zapytał złotooki.
– Moi rodzicie! – odparł przerażony. –
Dzisiaj przyjeżdżają do mnie kuzyni z małej wioski na granicy Kraju Ognia.
Problem w tym, że mieli być około dwunastej, a ja przed dwunastą!
–
Leć do domu, może jeszcze zdążysz – zachęcałem chłopaka. – Może jeszcze nie
przyjechali.
– Minato ma rację – przyznał Taiyo. –
Biegnij szybko do domu.
Jak powiedzieliśmy, tak Hiku zrobił.
– SPOTKAMY SIĘ JUTRO W AKADEMII, CHŁOPAKI! –
krzynął, oddalając się od nas. W końcu, zniknął z naszego pola widzenia.
Nagle ja i Hoshi wybuchnęliśmy śmiechem i
obaj usadowiliśmy się pod środkowym słupem.
– Ach, ten to zawsze o czymś zapomina –
odrzekł złotooki.
– Ale za to jest świetnym przyjacielem –
przyznałem.
– Tutaj w całości się z tobą zgodzę,
Minato.
– Tak samo, jak ty, Taiyo. Nie ma w wiosce
większych wesołków od waszej dwójki – stwierdziłem, a chłopak uśmiechnął się.
– Przesadzasz, ale dziękuję, Minato.
– Nie przesadzam, mówię prawdę – odparłem.
Taiyo roześmiał się głośno, założył ręce za
głowę i obaj spojrzeliśmy w czyste, błękitne niebo, upajając się promieniami
upalnego słońca. Nic nie zapowiadało na to, by w najbliższym czasie mógł padać
deszcz.
* * *
– Dobrze, dzieciaki, cisza! – krzyknął pan
Nishi.
Wszystkie dotychczasowe dźwięki, panujące w
sali momentalnie ucichły, a uczniowie skierowali głowy w kierunku nauczyciela.
Dzisiaj wyglądał dość inaczej. Był pełen
energii i radości. Nigdy, przenigdy go takiego nie widziałem, może raz, kiedy
mówił mi o możliwości wczesnego zdania egzaminu.
– Miło, że słuchacie – powiedział
uśmiechnięty. – Po pierwsze, mam sprawę do autora żarciku z
brudną gąbką do czyszczenia kredy na tablicy, nasączonej wodą, włożonej między
drzwi od pokoju nauczycielskiego.
Pomiędzy uczniami rozległy szepty.
– Wiesz, kto to zrobił, prawda, Minato? –
zapytał mnie siedzący po prawej Taiyo, który skierował swój wzrok ku Kushinie i
Kusuri.
Podejrzewałem, że autorką żartu była czerwono
włosa. Panu Nishiemu wiele w ciągu roku wycieła takich kawałów, jak i samemu
Hokage. Taki był jej urok osobisty.
– Ja wiem, że to zrobiło któreś z was –
powiadomił nas nauczyciel, o dziwo, wciąż się uśmiechając. – Tylko w tej klasie
są dwa największe wesołki Konohagakure oraz najbardziej pomysłowa rozrabiara.
Kilka osób parsknęło śmiechem, reszta tylko
zaczęła się uśmiechać.
Kątem oka spojrzałem na ławkę Kushiny i
Kusuri. Obie wydały się być strasznie rozbawione podczas prowadzenia jakieś
zaciekłej konwersacji.
Nagle poczułem na ramieniu chłodną dłoń
Taiyo. Odwróciłem się szybko w stronę pana Nishiego, a przy uchu poczułem
oddech złotookiego.
– Nie gap się tak na nie – szepnął.
Nagle czerwonowłosa wstała ze swojego
krzesła i uśmiechnęła się szeroko do nauczyciela.
– To ja – przyznała się, a po sali
rozniosły się salwy szeptów.
– Masz świadomość, że Hokage się o
wszystkim dowie? – spytał pan Nishi. – Znowu?
Kushina z zadowoleniem kiwnęła głową.
– Oczywiście, że wiem, tam teges.
– To dobrze, bo zapewne dzisiaj go
odwiedzisz. Na jego prośbę.
– Hokage bardzo lubi te moje wizyty, tam
teges – odparła i usiadła na miejscu. – Nie mam nic więcej do powiedzenia.
Pan Nishi westchnął i zaśmiał się cicho.
– Po drugie, wybaczcie, ale dzisiaj nie
robimy zajęć z rzucania shurikenami. Deszcz nam przeszkodził.
– Tak! – uradował się Taiyo po cichu.
– NARESZCIE! – krzyknął na całą salę Hiku,
siedzący dwie ławki przede mną. – O DZIĘKI CI, DESZCZU!
– Hiku, widzę, że strasznie ci odpowiada
brak tych lekcji – zauważył nauczyciel.
– Oj, nawet nie wie pan, jak bardzo –
odrzekł rozradowany Ichiro.
Nasz nauczyciel zaśmiał się cicho i skulił
głowę do dołu. Szybko się jednak pozbierał i biorąc wdech i wydech, znów
spojrzał na nas swoimi ciemnymi, lecz szczęśliwymi oczami.
– Ale twoje rzuty nie są takie złe, młody.
Poprawiasz się z tygodnia na tydzień.
– Pan tak mówi, ale gdybym dzisiaj rzucał,
pan by się załamał. Wiem, co mówię – oświadczył brązowowłosy, porozumiewawczo kiwając
głową.
– Dobrze, ale nie jest to najważniejsza wiadomość,
którą mam wam do powiedzenia.
– O czym pan mówi? – zapytała Konami,
siedząca trzy ławki przed Kusuri.
– Posłuchajcie, jesteście w Akademii dobre
dwa i pół roku – zaczął pan Nishi. – Patrzę na wasze oceny i muszę przyznać, że
poprawiają się one z dnia na dzień. Są one dobre i pokazują mi, waszemu
nauczycielowi, że naprawdę się staracie i jakąś tam wiedzę posiadacie. Dlatego
też… was wszystkich nominowałem do zdania egzaminu ukończenia Akademii.
– Co? – zapytała na głos Kusuri. – Jak to
możliwe?
– Teoria i wiedza u was nie leży, można
powiedzieć, że wiecie co nieco. Z umiejętnościami też nie jest źle, ale
niektórzy z was robią błędy. Niestety, takie rzeczy to tylko wykwalifikowani
jonini umieją poprawić.
– Czyli, że możemy zdać Akademię w wieku
dziesięciu lat? – zapytał leniwie szarowłosy Kiroi, siedzący na drugim końcu
sali.
– Owszem, myślę, że wam wszystkim się uda –
powiedział pan Nishi.
– A na czym on polega, tam teges? – spytała
Kushina.
– Otóż, po prostu my, nauczyciele, zadamy
wam pięć pytań, na które będzie trzeba ustnie odpowiedzieć oraz wyznaczymy wam
jedno jutsu, które będziecie musieli zrobić – wytłumaczył.
– A kiedy odbędzie się ten egzamin? –
zapytałem.
– Równo za dwa tygodnie. Macie czas, by się
przygotować. Tylko go nie zmarnujcie, bo chciałbym dać ochraniacze z symbolem naszej wioski każdemu
z was.
– Pan chce się nas pozbyć, tam teges –
powiedziała żartobliwie Kushina.
– Może teraz tak, ale będę za wami tęsknił –
stwierdził pan Nishi, śmiejąc się. – No, oczywiście, jeśli zdacie. Macie, mi tego nie zepsuć i trenować,
zrozumiano? Zwłaszcza ty, Kushina.
– Tak, tak, zrozumiano, tam teges –
dziewczyna wywróciła oczami do góry i uśmiechnęła się. – Postaram się, proszę
pana.
– Ty masz mi to zdać, jak każde z was,
jasne?
– JASNE! – odkrzyknęliśmy wszyscy
entuzjastycznie.
* * *
Obudziłem
się wcześnie rano i ledwie otwartymi oczami spojrzałem na ciemne niebo za
oknem. Słońce powolutku wkradało się na nieboskłon, wypędzając granatowe chmury
w inne kierunki.
Ziewnąłem, przeciągnąłem się i wstałem z
łóżka leniwie. Ruszyłem szybkim krokiem do toalety załatwić swoje wszelkie potrzeby.
Po dziesięciu minutach, byłem już rozbudzony, ubrany i zdążyłem przy okazji
pościelić łóżko.
Kiedy
wyszedłem z domu, promienie słońca już oświetlały Konohagakure. Wyciągnąłem z
kieszeni mojej białej bluzy kilka monet i z uśmiechem na twarzy ruszyłem do
budki Ichiraku Ramen.
– Witaj, staruszku – przywitałem się,
wchodzą do środka.
Mężczyzna, trochę zdezorientowany klientem
z samego rana, odwrócił się w moją stronę. Gdy tylko mnie ujrzał, jego twarz
natychmiast się ożywiła.
– O, Minato! Jak miło cię widzieć, młody! –
podekscytował się staruszek, witając mnie. –
Co cię do mnie sprowadza tak rano?
– Jedna porcja ramen – odparłem,
uśmiechając się.
– Ale dlaczego tak rano? – zapytał mężczyzna,
zabierając się do robienia zamówionego przeze mnie posiłku.
– Będę trenował, za dwa tygodnie mam
egzamin ukończenia Akademii – powiedziałem. – Muszę dać z siebie wszystko.
– Aaaa, to już Nishi żalił mi się, że rok
temu nie chciałeś spróbować. I tak między nami, nie chcę go już nigdy pocieszać
– szepnął, a ja zaśmiałem się. – No, ale na pewno dasz sobie radę, Minato.
Nishi, Kaede i reszta nauczycieli strasznie cię chwilą i cenią sobie twoje
umiejętności.
– Miło wiedzieć – przyznałem. – To ile płacę? – spytałem znienacka.
– Zwariowałeś? – oburzył się staruszek. –
Nie będę zarabiał na chłopcu, który zaraz będzie geninem i z którego nasza
wioska będzie miała wielki pożytek.
– Ale to żaden problem zapłacić… – zacząłem,
ale mężczyzna natychmiast mi przerwał.
– Żadnego „ale”, ramen na koszt firmy!
Uśmiechnąłem się i schowałem pieniądze do
kieszeni. Po pięciu minutach czekania, nareszcie otrzymałem swoje danie.
Wyciągnąłem z drewnianego kubeczka parę pałeczek, rozłączyłem je i złączyłem
dłonie.
– Itadakimasu! – mruknąłem i zatopiłem
pałeczki w potrawie.
Nie jadłem nigdy lepszego ramenu niż ten od
Ichiraku, który nie miał sobie równych. Szybko opróżniłem miskę z daniem,
podziękowałem i wybiegłem z budki, prosto na pole treningowe.
Wyciągnąłem dwa kunaie z kabury, którą
miałem na nodze, ustawiłem się naprzeciwko środkowego słupa i przymierzyłem się
do rzutu. Moim celem był środek włókiennej tarczy. Zamknąłem lewe oko i
wymierzyłem prawym trajektorię oraz precyzję lotu mojego kunaia.
Kiedy już skończyłem z rzutami, wszystkimi
pomyślnie wyliczonymi, zacząłem trenować Bunshin no Jutsu* oraz Henge no Jutsu**.
Wyjątkowo, czułem, że naprawdę dobrze mi idzie, więc zacząłem sobie przypominać
całą teorię i widzę, jaką dotychczas posiadłem.
Postanowiłem tak ćwiczyć przez całe dwa tygodnie,
by nie zmarnować szansy na zdanie tego egzaminu i stać się pełnoprawnym
geninem, wraz z moimi przyjaciółmi.
*Technika
Podziału
*Technika Transformacji
*~*~*
Pierwszy
dzień grudnia był bardzo pracowity. Nie dość, że odebrano mi komputer, akurat
wtedy, kiedy miałam wenę i zostałam zmuszona, by napisać większość w zeszycie,
musiałam to wszystko przepisać na kompa, a to była starszna katorga. Uff, ale
skończyłam. Chyba nie kazałam wam strasznie długo czekać :).
Przy
okazji, przyjaciółka prosiła mnie, bym zareklamowała jej forum http://pbfshinobi.jun.pl/.
Jest to strona, wprawdzie jeszcze w budowie, miejmy nadzieję, że szybko się
skończy, która jest alternatywą „NARUTO”. Dla odmiany, można wymyślić własną postać i powołać ją do życia
(jak to brzmi), przyłączyć się do klanu, tworzyć własne jutsu, zamieszkać w
wybranej wiosce i zmieniać historię, która na tej stronie powstaje.
Dzięki,
że czytacie i darzycie moje opowiadanie ciepłymi słowami. Mam nadzieję, że wam się
spodoba. Jeśli macie jakiekolwiek pytania, uwagi, własne sugestie, zażalenia,
prośby – PISZCIE!
MIŁEGO
CZYTANIA,
Isabel-chan.
Dwa błędy:
OdpowiedzUsuń"Od odkąd", na samym początku i "twoje rzuty się aż tak złe, młody." w drugiej części wrzutu.
Dzięki za info, już je skorygowałam.
UsuńAle się cieszę, że tak szybko dodałaś :D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tego egzaminu :3 Szkoda tylko, że bohaterowie mają tylko 10 lat... Bo romansu za dużo nie będzie w najbliższym czasie. Ale mniejsza XD I tak bardzo mi się podoba ^^
Nie mogę doczekać się nexta! :3
Rozdział świetny, oby takich więcej! Nadal nie mogę wyjść z zachwytu dla twojego stylu pisania ^^
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na next! :)
Ooo już taki wczesny egzamin? :P nie byłoby źle gdybyś zostawiła wwszystko jak ma być a zamiast rok później dałabyś 2 ^^ Bo na genina chyba 12-latki się dostają :P No ale i tak wszystko ładnie ;D Czyli niedługo Kushina pobije się z tym bratem tamtego zlanego chłoppaka, tak? :) Jak na razie too są dzieci, a więc nie będę wymagać nie wiadomo czego, choć sam fakt, że takie szczyle już się zakochują to postęp ^^
OdpowiedzUsuńHeh, Ichiraku to bardzo wiekowy facet chyba xDD rozumiem, że to niedopatrzenie ;D Ichiraku otworzył knajpjkę jak Minato był starszy, wtedy Kakashi był geninem, w kinówce o tym wspomnieli :)
Dzięki za notkę, naprawdę zadziwia mnie twoje tempo ;D życzę jeszcze raz bardzo dużo weny, pozdrawiam ;)
Z tym egzaminem to jest tak, że Minato i reszta skończyli Akademię w wieku 10 lat, taki Kakashi skończył w wieku 6, Itachi w wieku 7, a Naruto w 12. Więc ta bariera wiekowa jest zależna od umiejętności ucznia.
UsuńTak, tak, Kushina zaraz pobije brata tego chłopca. I wiem, że Ichiraku zostało otworzone później, przynajmniej tak było w filmie, ale nie mogłam się powstrzymać.Bo gdzie Kushina będzie jadała swój ulubiony ramen? XD.
Również pozdrawiam i zachęcam do dalszego czytania.
Ach, no patrz nie wiedziałam o tym albo po prostu nie pamiętałam xD
UsuńHeh wybacz, że tak dopytuję, fajnie jest powtórzyć sobie sceny z animw formie opowiadania xD
Haha, pewnie ;D Zresztą ty tu rządzisz :P
No i przepraszam, bo mogło to zabrzmieć jak czepianie się, a tego nie chhciałam :)
Nie masz za co przepraszać. Nie czuję żadnej urazy. :) Pozdrawiam i zachęcam do dalszego czytania. :D
UsuńSuper blog czekam na następną notkę :)
OdpowiedzUsuńNie nadążam z czytaniem nowych rozdziało, w tak szybkim tempie się pojawiają, ale to BARDZO dobrze!! Oby tak dalej! Po zakończeniu tej historii, zastanawiałaś się nad rozpoczęciem nowej? Chciałabym zobaczyć w Twoim wykonaniu historii Konan i Yahiko, od samego początku, z bardzo szerokim rozbudowaniem. Na pewno, tak samo świetnie byś z nią sobie poradziła.
OdpowiedzUsuńNie powiem, uwielbiam twoją historię. Powiedziałam sobie, DOŚĆ czytania wszelkich romansów o tematyce Naruto, ale uwielbiam tą parę i nie mogłam się powstrzymać xD Twoje opowiadanie mnie wciągnęło, jest takie lekkie i przyjemne :]
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Soli, jeśli chodzi o Ichiraku :D Ale co tam, przecież ma najlepsze ramen na świecie! xD
Konan i Yahiko? Hmm... Jeśli podjęłabyś się takiego zadania, także chętnie bym przeczytała :]
Jesteś niesamowita, nie znalazłam żadnych błędów! Biję pokłony i proszę o naukę, mój mistrzu! :)
Pozdrawiam i życzę bardzo dużo weny i ciekawych pomysłów :D
Notka boska znalazłam dwa małe błędy:
OdpowiedzUsuńKątem okaz spojrzałem na ławkę Kushiny i Kusuri.
"okaz"
Wyciągnąłem z kieszeni mojej białeś bluzy kilka monet i z uśmiechem na twarzy ruszyłem do budki Ichiraku Ramen.
"białeś"
Poza tym wszystko pięknie i ciekawie. Czekam na next. :)
Dzięki, co ja bym bez was zrobiła. Błędy już poprawione.
UsuńNo, ja mam nadzieję, że Minato i Kushina zdadzą, bo jak nie... :grozi-zaciśniętą-pięścią: nie chcesz wiedzieć xD
OdpowiedzUsuńJa pierdzielę, jak Ty to robisz. Wszystko takie ciekawe płynne... Zazdroszczę... Zazdroszczę jak cholera!
aww wreszcie egzamin :D
OdpowiedzUsuńFajnie się czytało , jestem ciekawa jak pójdzie Minato na teście :) Przepraszam , ale nie potrafię pisać długich komentarzy , więc tylko idę czytać dalej.
OdpowiedzUsuńDu du duuum :3
OdpowiedzUsuńTak lekko czyta się historię, oczami dziesięciolatka. Przyjemnie i bez żadnego problemu. Ramen ]:-> to też u nich rodzinne xd