piątek, 23 listopada 2012

Rozdział 4


KRWAWA HABANERO

Pierwszy dzień w Akademii nie należał do najprzyjemniejszych dni w moim życiu.
    Stałam przed klasą obok nauczyciela, patrząc na innych swoimi wielkimi, granatowymi oczami z niepewną miną. Wszyscy spoglądali na mnie ze zdziwieniem, zwłaszcza co poniektórzy chłopcy. Ale jeden był inny od reszty i jako jedyny patrzył na mnie, jakbym była zwyczajną uczennicą. Problem w tym, że mnie, ośmiolatce z impulsywnym charakterkiem, wydał się on strasznie „kruchy” i nie mogłam zaprzeczyć, że przez swój trochę „dziewczęcy” wygląd  nie przypominał mi kogoś, na kim można polegać.
    Nagle nasze oczy spotkały się. Poczułam lekkie rumieńce na policzkach, więc spuściłam wzrok do dołu.
    – Dobrze – zaczął nauczyciel. – Mamy dziś nowego ucznia, który przeniósł się tutaj z innej wioski i będzie chodził do naszej Akademii.
    – Nazywam się Uzumaki Kushina, tam teges! – zawołałam.
   Chciałam mieć to za sobą, ale dopiero po chwili zorientowałam się, że krzyknęłam. Natychmiast przyłożyłam sobie dłoń do buzi, ale to niestety nie podziałało – już usłyszałam ciche śmiechy i komentarze wśród innych uczniów.
    – Zobacz tylko na kolor jej włosów – powiedział ktoś.
    – Jakim cudem można mieć taki kolor? – spytał się jakiś chłopiec, śmiejąc się.
    Niestety, ich śmiechy i złośliwe komentarze dotarły do mnie. Zaczęłam gładzić swoje czerwone kosmyki i pociągnęłam niektóre z nich, by dokładnie im się przypatrzeć. Nie rozumiałam do końca, co tak ich zdziwiło – wszyscy w klanie Uzumaki mieli takie włosy, to było rodzinne.
    – Jak one mogą być aż tak czerwone? – usłyszałam.
    – Jej włosy są naprawdę dziwne – stwierdził jakiś uczeń.
   Wszyscy w klasie rozgadali się na temat moich włosów – w sali panowała istna kakofonia najróżniejszych dźwięków, od szeptów do śmiechów. Nie było mi z tym dobrze – nie dość, że byłam jinchuriki, to teraz przytłaczał mnie brak akceptacji ze strony moich rówieśników. A ja tak bardzo chciałam znaleźć sobie chociaż jednego przyjaciela…
    Kątem oka spojrzałam, że niebieskooki chłopiec, który jako jedyny wtedy nie patrzył na mnie zdziwieniem, przyglądał mi się uważnie. Ale się nie śmiał, nie komentował moich włosów – po prostu siedział na miejscu spokojnie.
   – Nie wyszedłbym z domu z takimi włosami – oświadczył jakiś chłopiec.
   – Ja też nie!
   – Hej, cisza! – wołał nauczyciel. – Uspokójcie się!
   Jednak na chłopców to nie podziałało, bo wciąż rozmawiali jak najęci o moich włosach. Wtedy postanowiłam powiedzieć coś, czego później trochę żałowałam.
   – Ja… – mruknęłam cicho do siebie. – Ja zostanę pierwszą kobietą Hokage! – wykrzyknęłam.
   Uczniowie momentalnie przestali rozmawiać i odwrócili się w stronę nauczyciela. Oczy natychmiast im się powiększyły ze zdziwienia, a niektóre dziewczynki przyłożyły sobie dłonie do ust. Nie takiej reakcji się spodziewałam.
   Nagle niebieskooki wstał cicho z ławki, uśmiechnął się i przyłożył pięść do serca.
   – Ja również zamierzam zostać wspaniałym Hokage, którego będzie podziwiać cała wioska! – powiedział zadowolony.
   Spojrzałam na niego zdumiona. No bo jak ktoś tak „kruchy” mógł zostać Hokage? Jedno było pewne – nie wzięłam słów niebieskookiego poważnie. Nie chciałam uwierzyć, że ktoś taki mógł zostać przywódcą wioski.
   – Dobrze, Minato, usiądź na miejsce – powiedział nauczyciel do chłopca. – Ty też, Kushino, usiądź tam, obok tamtej dziewczynki, Kusuri.
   Niechętnie ruszyłam w stronę ławki, którą wskazał mi nauczyciel i przysiadłam się z brzegu, obok dziewczyny o pomarańczowych, długich włosach oraz wielkich, niebieskich oczach, Spojrzałam na nią posępnie, ale ona tylko uśmiechnęła się do mnie miło.
   – Jestem Namida Kusuri – przedstawiła się. – Kushina, zgadza się? – zapytała mnie a ja kiwnęłam lekko głową.
    – Tak… – odparłam. – Uzumaki Kushina – powtórzyłam.
    – Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy – powiedziała dziewczynka, a ja zmarszczyłam brwi.
    – Z takimi włosami to ja przyjaciół nie znajdę – mruknęłam pod nosem. Niestety, Kusuri to usłyszała.
    – Ja się  z twoich włosów nie śmiałam. Uważam, że to fajnie mieć w klasie uczennicę z innego regionu – przyznała dziewczynka.
    – Serio? – spytałam, a pomarańczowo włosa skinęła głową. – A o czym się teraz uczycie? – szepnęłam do niej.
    – O typach chakry i Kekkei Genkai – odpowiedziała mi z uśmiechem Kusuri.
   Dobra, o żadnej z tych rzeczy nie wiedziałam za wiele. Jednak bardziej dziwiło mnie to, że Kusuri wciąż się do mnie uśmiechała.

*          *          *

Tak jak ogłosiłam, że chcę zostać kobietą Hokage, tak samo chłopcy, których bawił kolor moich włosów, nie chcieli mi dać spokoju.
   Gdy tylko nauczyciel, pan Nishi, ogłosił przerwę, większość wstała z ławek i przysiadła się do swoich kolegów. Nieliczni tylko powędrowali na koniec sali, w tym ja.
    Zaczęło się niewinnie.
    Po prostu oparłam się o ścianę plecami i ukryłam twarz w czerwonych włosach. Nie wychylałam się zbytnio – przecież już mnie wyśmiali. Teraz trzeba było tylko przeczekać tę przerwę…
   – Ej, Kiroi, chodź z nami do niej! Hideki, ty też! – usłyszałam głos jakiegoś chłopca i momentalnie uniosłam głowę do góry.
    – Mnie nie bawią takie akcje – odrzekł ktoś wyniośle.
    – Idźcie sami – mruknął jakiś brązowowłosy uczeń.
    Kątem oka zobaczyłam, że zmierzają w moim kierunku. Czułam, jak moje dłonie przyparte do chłodnej ściany zaczynały się pocić. Nie ze strachu – ze zdenerwowania. Gdyby znali choć trochę moją historię może by już przestali mnie tak nękać. Naprawdę, to było zbyt wiele dla mnie.
   – Ej, ty! – zawołał mnie jakiś szatyn wyzywającym tonem.
   – Daj jej popalić, Akaru! – zachęcali chłopaka inni uczniowie. Poczułam, jak na moją twarz wkrada się grymas, a policzki stają się cieplejsze ze złości.
    – Co ty sobie myślisz? Że z takimi włosami to ty możesz zostać sobie ninja ot tak?
    Nie odezwałam się, ale czułam, jak gniew buzował się we mnie, jakbym miała za chwilę eksplodować. Spiorunowałam chłopaka wzorkiem, jednak on tylko zaśmiał się szyderczo.
    – POMIDOR! – krzyknął nagle jakiś chłopak i wskazał palcem wskazującym moje włosy. – Od dzisiaj będziemy nazywać cię pomidorem!
    – Masz takie dziwne, czerwone włosy i pulchną, okrągła twarz! – zawtórował mu inny brązowowłosy uczeń Akademii.
    – ZUPEŁNIE JAK POMIDOR!
    – I jak niby pomidor ma zostać Hokage? – prychnął złośliwie szatyn.
    – Ja nienawidzę pomidorów!
    – Ja też!
    – Pomidor, którego nikt nie lubi, nigdy nie zostanie zaakceptowany jako ninja, a tym bardziej Hokage – odparł szatyn z szyderczym uśmiechem na twarzy.
     Jeszcze raz ich wszystkich zmroziłam wzrokiem, jednak znów usłyszałam tylko ich donośny śmiech. Kątem oka spojrzałam na niebieskookiego chłopca w ławce. Patrzył na mnie dość smutno tymi swoimi wielkimi oczami. Uniosłam lekceważąco brwi.
     Pomidor.
    Niechętnie akceptowałam to przezwisko. Było ono strasznie żenujące, ale, niestety, pasowało do mnie idealnie.
    Skuliłam lekko głowę. Poczułam, że na mojej twarzy pojawiają się delikatne, lecz widoczne rumieńce.
    – ZNÓW ZACZYNASZ SIĘ CZERWIENIĆ! – zawołał jakiś brunet, wyrywając mnie gwałtownie z potoku myśli, kłębiących się w głowie.
    – To pomidorowy festiwal! Czas na zbiory! – krzyknął inny brązowowłosy chłopiec i zaczął mnie gwałtownie ciągnąć za włosy.
    Tego było już za wiele i moja była w tym głowa, by dać tym huncwotom jakąś nauczkę. Złapałam gwałtownie chłopaka za nadgarstek i ścisnęłam go mocno. Momentalnie puścił czerwone kosmyki moich włosów. Spojrzałam na niego ze wściekłością.
    – KOGO NAZYWASZ POMIDOREM?! – zapytałam, mrużąc zaciekle oczy w jego kierunku. – A teraz mnie słuchaj… Ja też nienawidzę pomidorów!
   To może dziwne, ale jego przerażona mina sprawiała mi w duchu radość.
   Chwyciłam go jeszcze mocniej za rękę i pociągnęłam z nienaturalną siłą, przecinając krąg chłopców, drwiących ze mnie, jakby był drewnianym kijem. Każdy z nich momentalnie przewrócił się. Upadli z hukiem, jak marmurowe posągi, na podłogę.
    Nagle zobaczyłam, że szatyn, próbujący wstać, chciał szybko uciec. Nie ma tak dobrze, pomyślałam i podbiegłam do niego natychmiast, puszczając w biegu brązowowłosego. Gdy tylko na nim usiadłam i zaczęłam bić go pięściami po głowie, złapał się kurczowo za włosy.
    – NAZYWAJ MNIE DALEJ POMIDOREM, A W KOŃCU DOSTANIESZ ZA SWOJE, TAM TEGES! – krzyknęłam, zdyszana.
    – Nie, proszę – błagał chłopak, ale byłam nie ugięta.
    Zatrzymałam się tylko na chwilę, próbując złapać oddech. Nie wiem czemu, ale spojrzałam się w stronę niebieskookiego. Już się nie martwił, a wręcz przeciwnie – śmiał się. Był pełen radości. Tylko z jakiego powodu?
    – Z czego się tak śmiejecie? – zapytałam, wymachując swoją pięścią przed twarzą.
    Chłopak spojrzał na mnie ze zdziwieniem, a potem z przerażoną miną szybko odwrócił się w inną stronę.
    Dobrze, teraz będę w końcu miała święty spokój. Przynajmniej tak myślałam.

*          *          *

Biegnąc spokojnie dróżką pełną drzew wiśni do domu, zaczęłam intensywnie myśleć nad wczorajszym dniem w Akademii.
    Odkąd zbiłam tych chłopaków, żaden z nich już mi nie docinał z powodu moich włosów. Znalazło się jeszcze paru chętnych, którzy swoimi komentarzami i żartami, dotyczących mojej osoby, chcieli przetestować moją siłę. Niestety, nie wynieśli z naszego spotkania niczego, prócz faktu, że zostali pokonani przez dziewczynę.
    Teraz byłam ich postrachem. Przyznaję szczerze, że podobała mi się ta zabawa.
    Dziewczynka z długimi, czerwonymi włosami, z bezlitosną, małą piąstką, która biła chłopców do nie przytomności…
    Tak, jak się spodziewałam, nadano mi nowe przezwisko – Krwawa Habanero. I, musiałam to przyznać, odpowiadało mi bardziej niż „pomidor”.
    Tylko dlaczego musiało się to skończyć pobiciem moich rówieśników?
    Oczywiście, poskarżyli się nauczycielowi i ten kazał mi zostać po lekcjach. Obiecał również, że zda raport Hokage z wczorajszego dnia i mojego zachowania.
     A co mi tam. Niech władca Wioski Liścia pozna prawdziwą Kushinę!
    Krwawa Habanero – to tak wiele zmieniło w moim życiu.

~*~*~

Ach, skończyłam! Uwierzcie, pisałam to wczoraj do północy, ale chyba było warto. Obiecałam, że napiszę, więc wywiązałam się z umowy. Mam nadzieję, że się spodoba. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału – ROZDZIAŁ PIĄTY BĘDZIE OPOWIADANY Z PUNKTU WIDZENIA MINATO! Sama strasznie ekscytuję się tym faktem.
Acha, zapomniałabym – mam do was wielką prośbę. Jeśli uważacie mój blog za dobry i znacie ludzi, którzy interesują się „Naruto” i chętnie czytają blogi, powiedzcie im proszę o moim. Doceniam wszystkie komentarze, oczywiście o tych pierwszych zawsze będę pamiętała, ale trudno jest wypromować blog w dzisiejszych czasach. Z góry, dziękuję!
MIŁEGO CZYTANIA!

14 komentarzy:

  1. hmm o ile dobrze pamiętam tak samo została przedstawiona kushina
    w naruto shippuudenie(nie wiem czy dobrze napisałam) ale fajnie że dodałaś tą notke tylko mam prośbe żeby to opowiadanie nie było dokładnie jak w naruto

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to wiem, staram się, żeby to opowiadanie było wiarygodne. W mandze również jest wątek, gdzie Kushina bije chłopców, jednak nie jest on tak bardzo rozbudowany jak w anime - jednak Kishimoto musiał się zgodzić na taki układ. Inaczej odcinka by nie było.
      Oczywiście, postaram się spełnić twoją prośbę, co będzie stosunkowo proste, bo dalej to już mam głowę pełną pomysłów. Chodziło tylko o to bicie tych chłopaków. Dalej... to już dowiecie się w najbliższym czasie ^^.
      Ale chodzi mi o jedno - czy notka się podobała? Mam na myśli tutaj styl pisania, błędy, czy nie przynudzam... itp.
      PS. Napisałaś dobrze i dziękuję za szczerą opinię. Już zabieram się za rozdział 5.

      Usuń
    2. mi się notka podobała tylko że jak pisałam miałam tylko do tego zastrzeżenia wszystko inne było bardzo dobre mam nadzieje że nie uraziłam Cię moim poprzednim komentarzem

      Usuń
    3. Nie, skądże znowu. Spokojnie, nie jestem urażona. Właśnie na krytyce mi zależy, by wiedzieć, co poprawić.

      Usuń
  2. Uwielbiam Kushinę! :3
    Fajnie się czytało, ale ciągle wydaje mi się, że to jest krótkie :c XD Ale nie martw się, ja zawsze tak uważam, kiedy coś mi się spodoba xd
    Co do polecania, to prowadzę z koleżanka fanpage na FB o FF z Naruto, więc bardzo chętnie zrobię Ci reklamę ^^
    Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. W końcu z punktu widzenia MINATO! *w* To będzie coś :D
    Życzę duuuużo weny :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za reklamę, jestem bardzo wdzięczna. Postaram się, żeby rozdział Minato był dłuższy. Dzięki za ciepłe słowa.

      Usuń
  3. Jestem zła, nawet bardzo. Jak mogłaś nie reklamować tak świetnego bloga?!!! To niewybaczalne!! Nigdy nie natrafiłam się na Twoją stronę, a ja tak bardzo kocham Minato i Kushinę! Również planuję o nich pisać, ale oj, bardzo wysoko podniosłaś poprzeczkę. Oby tak dalej!! Wspaniałe opowiadanie(gdybym użyła tutaj słowa świetne, byłabym chyba nienormalna). Mam tylko prośbę, powiadamiaj mnie o nowych notkach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, naprawdę. Wow, jest mi strasznie miło. Będę cię powiadamiać, bo wchodzę na twojego bloga i czytam. I wybacz, że nie powiadomiłam wcześniej.

      Usuń
  4. Twój blog jest naprawdę ciekawy. <3 Podoba mi się twój styl pisania. Czekam na kolejne rozdziały. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zwykle ekstra :)Dodałam twój blog w ikonce "co czytam" na moim. Mam nadzieje że przybędzie ci czytelników , bo warto poświęcić swój czas na twoje opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pozazdrościć. Tak ładnie i sprawnie przeplatasz wydarzenia z Naruto z Twoimi wyobrażeniami, że tylko pozazdrościć.

    OdpowiedzUsuń
  7. podoba mi się opisywanie przez ciebie wydarzeń z anime, super pomysł i dobrze ci to wychodzi ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. W momencie gdy oglądałam anime i wyskoczył mi napis Krwawa Hanabero, o mało nie zeszłam ze śmiechu. Tutaj jest podobnie :D
    Minato - taki niewinny, kruchy blondynek ;3
    Jak ja kocham blondynów! Przerzucam się się Itachi'ego na Minato *.*
    Świetny rozdział :D
    Znajduję sporo podobieństw między Kushiną a sobą xd

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja bym chętnie tak dojebała chłopakom z mojej klasy ( oprócz mojego chłopaka)

    OdpowiedzUsuń