KRWAWA HABANERO
Pierwszy dzień w Akademii nie należał do
najprzyjemniejszych dni w moim życiu.
Stałam przed klasą obok nauczyciela, patrząc na innych swoimi wielkimi,
granatowymi oczami z niepewną miną. Wszyscy spoglądali na mnie ze zdziwieniem,
zwłaszcza co poniektórzy chłopcy. Ale jeden był inny od reszty i jako jedyny
patrzył na mnie, jakbym była zwyczajną uczennicą. Problem w tym, że mnie,
ośmiolatce z impulsywnym charakterkiem, wydał się on strasznie „kruchy” i nie
mogłam zaprzeczyć, że przez swój trochę „dziewczęcy” wygląd nie przypominał mi kogoś, na kim można
polegać.
Nagle nasze oczy spotkały się. Poczułam lekkie rumieńce na policzkach,
więc spuściłam wzrok do dołu.
– Dobrze – zaczął nauczyciel. – Mamy dziś nowego ucznia, który przeniósł
się tutaj z innej wioski i będzie chodził do naszej Akademii.
– Nazywam się Uzumaki Kushina, tam teges! – zawołałam.
Chciałam mieć to za sobą, ale dopiero po chwili zorientowałam się, że
krzyknęłam. Natychmiast przyłożyłam sobie dłoń do buzi, ale to niestety nie podziałało
– już usłyszałam ciche śmiechy i komentarze wśród innych uczniów.
– Zobacz tylko na kolor jej włosów – powiedział ktoś.
– Jakim cudem można mieć taki kolor? – spytał się jakiś chłopiec,
śmiejąc się.
Niestety, ich śmiechy i złośliwe komentarze dotarły do mnie. Zaczęłam
gładzić swoje czerwone kosmyki i pociągnęłam niektóre z nich, by dokładnie im
się przypatrzeć. Nie rozumiałam do końca, co tak ich zdziwiło – wszyscy w
klanie Uzumaki mieli takie włosy, to było rodzinne.
– Jak one mogą być aż tak czerwone? – usłyszałam.
– Jej włosy są naprawdę dziwne – stwierdził jakiś uczeń.
Wszyscy w klasie rozgadali się na temat moich włosów – w sali panowała
istna kakofonia najróżniejszych dźwięków, od szeptów do śmiechów. Nie było mi z
tym dobrze – nie dość, że byłam jinchuriki, to teraz przytłaczał mnie brak
akceptacji ze strony moich rówieśników. A ja tak bardzo chciałam znaleźć sobie
chociaż jednego przyjaciela…
Kątem oka spojrzałam, że niebieskooki chłopiec, który jako jedyny wtedy nie
patrzył na mnie zdziwieniem, przyglądał mi się uważnie. Ale się nie śmiał, nie
komentował moich włosów – po prostu siedział na miejscu spokojnie.
– Nie wyszedłbym z domu z takimi włosami – oświadczył jakiś chłopiec.
– Ja też nie!
– Hej, cisza! – wołał nauczyciel. – Uspokójcie się!
Jednak na chłopców to nie podziałało, bo wciąż rozmawiali jak najęci o
moich włosach. Wtedy postanowiłam powiedzieć coś, czego później trochę
żałowałam.
– Ja… – mruknęłam cicho do siebie. – Ja zostanę pierwszą kobietą Hokage!
– wykrzyknęłam.
Uczniowie momentalnie przestali rozmawiać i odwrócili się w stronę
nauczyciela. Oczy natychmiast im się powiększyły ze zdziwienia, a niektóre
dziewczynki przyłożyły sobie dłonie do ust. Nie takiej reakcji się
spodziewałam.
Nagle niebieskooki wstał cicho z ławki, uśmiechnął się i przyłożył pięść
do serca.
– Ja również zamierzam zostać wspaniałym
Hokage, którego będzie podziwiać cała wioska! – powiedział zadowolony.
Spojrzałam na niego zdumiona. No bo jak ktoś tak „kruchy” mógł zostać
Hokage? Jedno było pewne – nie wzięłam słów niebieskookiego poważnie. Nie
chciałam uwierzyć, że ktoś taki mógł zostać przywódcą wioski.
– Dobrze, Minato, usiądź na miejsce – powiedział nauczyciel do chłopca.
– Ty też, Kushino, usiądź tam, obok tamtej dziewczynki, Kusuri.
Niechętnie ruszyłam w stronę ławki, którą wskazał mi nauczyciel i
przysiadłam się z brzegu, obok dziewczyny o pomarańczowych, długich włosach
oraz wielkich, niebieskich oczach, Spojrzałam na nią posępnie, ale ona tylko
uśmiechnęła się do mnie miło.
– Jestem Namida Kusuri – przedstawiła się. – Kushina, zgadza się? –
zapytała mnie a ja kiwnęłam lekko głową.
– Tak… – odparłam. – Uzumaki Kushina – powtórzyłam.
– Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy – powiedziała dziewczynka, a ja
zmarszczyłam brwi.
– Z takimi włosami to ja przyjaciół nie znajdę – mruknęłam pod nosem.
Niestety, Kusuri to usłyszała.
– Ja się z twoich włosów nie
śmiałam. Uważam, że to fajnie mieć w klasie uczennicę z innego regionu –
przyznała dziewczynka.
– Serio? – spytałam, a pomarańczowo włosa skinęła głową. – A o czym się
teraz uczycie? – szepnęłam do niej.
– O typach chakry i Kekkei Genkai – odpowiedziała mi z uśmiechem Kusuri.
Dobra, o żadnej z tych rzeczy nie wiedziałam za wiele. Jednak bardziej
dziwiło mnie to, że Kusuri wciąż się do mnie uśmiechała.
* * *
Tak jak ogłosiłam, że chcę zostać kobietą
Hokage, tak samo chłopcy, których bawił kolor moich włosów, nie chcieli mi dać
spokoju.
Gdy tylko nauczyciel, pan Nishi, ogłosił przerwę, większość wstała z
ławek i przysiadła się do swoich kolegów. Nieliczni tylko powędrowali na koniec
sali, w tym ja.
Zaczęło się niewinnie.
Po prostu oparłam się o ścianę plecami i ukryłam twarz w czerwonych
włosach. Nie wychylałam się zbytnio – przecież już mnie wyśmiali. Teraz trzeba
było tylko przeczekać tę przerwę…
– Ej, Kiroi, chodź z nami do niej! Hideki, ty też! – usłyszałam głos
jakiegoś chłopca i momentalnie uniosłam głowę do góry.
– Mnie nie bawią takie akcje – odrzekł ktoś wyniośle.
– Idźcie sami – mruknął jakiś brązowowłosy uczeń.
Kątem oka zobaczyłam, że zmierzają w moim kierunku. Czułam, jak moje
dłonie przyparte do chłodnej ściany zaczynały się pocić. Nie ze strachu – ze
zdenerwowania. Gdyby znali choć trochę moją historię może by już przestali mnie
tak nękać. Naprawdę, to było zbyt wiele dla mnie.
– Ej, ty! – zawołał mnie jakiś szatyn wyzywającym tonem.
– Daj jej popalić, Akaru! – zachęcali chłopaka inni uczniowie. Poczułam,
jak na moją twarz wkrada się grymas, a policzki stają się cieplejsze ze złości.
– Co ty sobie myślisz? Że z takimi włosami to ty możesz zostać sobie
ninja ot tak?
Nie odezwałam się, ale czułam, jak gniew buzował się we mnie, jakbym
miała za chwilę eksplodować. Spiorunowałam chłopaka wzorkiem, jednak on tylko
zaśmiał się szyderczo.
– POMIDOR! – krzyknął nagle jakiś chłopak i wskazał palcem wskazującym
moje włosy. – Od dzisiaj będziemy nazywać cię pomidorem!
– Masz takie dziwne, czerwone włosy i pulchną, okrągła twarz! – zawtórował
mu inny brązowowłosy uczeń Akademii.
– ZUPEŁNIE JAK POMIDOR!
– I jak niby pomidor ma zostać Hokage? – prychnął złośliwie szatyn.
– Ja nienawidzę pomidorów!
– Ja też!
– Pomidor, którego nikt nie lubi, nigdy nie zostanie zaakceptowany jako
ninja, a tym bardziej Hokage – odparł szatyn z szyderczym uśmiechem na twarzy.
Jeszcze raz ich wszystkich zmroziłam wzrokiem, jednak znów usłyszałam
tylko ich donośny śmiech. Kątem oka spojrzałam na niebieskookiego chłopca w
ławce. Patrzył na mnie dość smutno tymi swoimi wielkimi oczami. Uniosłam
lekceważąco brwi.
Pomidor.
Niechętnie akceptowałam to przezwisko. Było ono strasznie żenujące, ale,
niestety, pasowało do mnie idealnie.
Skuliłam lekko głowę. Poczułam, że na mojej twarzy pojawiają się
delikatne, lecz widoczne rumieńce.
– ZNÓW ZACZYNASZ SIĘ CZERWIENIĆ! – zawołał jakiś brunet, wyrywając mnie
gwałtownie z potoku myśli, kłębiących się w głowie.
– To pomidorowy festiwal! Czas na zbiory! – krzyknął inny brązowowłosy
chłopiec i zaczął mnie gwałtownie ciągnąć za włosy.
Tego było już za wiele i moja była w tym głowa, by dać tym huncwotom
jakąś nauczkę. Złapałam gwałtownie chłopaka za nadgarstek i ścisnęłam go mocno.
Momentalnie puścił czerwone kosmyki moich włosów. Spojrzałam na niego ze
wściekłością.
– KOGO NAZYWASZ POMIDOREM?! – zapytałam, mrużąc zaciekle oczy w jego
kierunku. – A teraz mnie słuchaj… Ja też nienawidzę pomidorów!
To może dziwne, ale jego przerażona mina sprawiała mi w duchu radość.
Chwyciłam go jeszcze mocniej za rękę i pociągnęłam z nienaturalną siłą, przecinając
krąg chłopców, drwiących ze mnie, jakby był drewnianym kijem. Każdy z nich
momentalnie przewrócił się. Upadli z hukiem, jak marmurowe posągi, na podłogę.
Nagle zobaczyłam, że szatyn, próbujący wstać, chciał szybko uciec. Nie
ma tak dobrze, pomyślałam i podbiegłam do niego natychmiast, puszczając w biegu
brązowowłosego. Gdy tylko na nim usiadłam i zaczęłam bić go pięściami po
głowie, złapał się kurczowo za włosy.
– NAZYWAJ MNIE DALEJ POMIDOREM, A W KOŃCU DOSTANIESZ ZA SWOJE, TAM
TEGES! – krzyknęłam, zdyszana.
– Nie, proszę – błagał chłopak, ale byłam nie ugięta.
Zatrzymałam się tylko na chwilę, próbując złapać oddech. Nie wiem czemu,
ale spojrzałam się w stronę niebieskookiego. Już się nie martwił, a wręcz
przeciwnie – śmiał się. Był pełen radości. Tylko z jakiego powodu?
– Z czego się tak śmiejecie? – zapytałam, wymachując swoją pięścią przed
twarzą.
Chłopak spojrzał na mnie ze zdziwieniem, a potem z przerażoną miną
szybko odwrócił się w inną stronę.
Dobrze, teraz będę w końcu miała święty spokój. Przynajmniej tak
myślałam.
* * *
Biegnąc spokojnie dróżką pełną drzew
wiśni do domu, zaczęłam intensywnie myśleć nad wczorajszym dniem w Akademii.
Odkąd zbiłam tych chłopaków, żaden z nich już mi nie docinał z powodu
moich włosów. Znalazło się jeszcze paru chętnych, którzy swoimi komentarzami i
żartami, dotyczących mojej osoby, chcieli przetestować moją siłę. Niestety, nie
wynieśli z naszego spotkania niczego, prócz faktu, że zostali pokonani przez
dziewczynę.
Teraz byłam ich postrachem. Przyznaję szczerze, że podobała mi się ta
zabawa.
Dziewczynka z długimi, czerwonymi włosami, z bezlitosną, małą piąstką,
która biła chłopców do nie przytomności…
Tak, jak się spodziewałam, nadano mi nowe przezwisko – Krwawa Habanero.
I, musiałam to przyznać, odpowiadało mi bardziej niż „pomidor”.
Tylko dlaczego musiało się to skończyć pobiciem moich rówieśników?
Oczywiście, poskarżyli się nauczycielowi i ten kazał mi zostać po
lekcjach. Obiecał również, że zda raport Hokage z wczorajszego dnia i mojego
zachowania.
A co mi tam. Niech władca Wioski Liścia pozna prawdziwą Kushinę!
Krwawa Habanero – to tak wiele zmieniło w moim życiu.
~*~*~
Ach, skończyłam! Uwierzcie, pisałam to
wczoraj do północy, ale chyba było warto. Obiecałam, że napiszę, więc
wywiązałam się z umowy. Mam nadzieję, że się spodoba. Nie mogę się doczekać
następnego rozdziału – ROZDZIAŁ PIĄTY BĘDZIE OPOWIADANY Z PUNKTU WIDZENIA
MINATO! Sama strasznie ekscytuję się tym faktem.
Acha, zapomniałabym – mam do was wielką prośbę.
Jeśli uważacie mój blog za dobry i znacie ludzi, którzy interesują się „Naruto”
i chętnie czytają blogi, powiedzcie im proszę o moim. Doceniam wszystkie
komentarze, oczywiście o tych pierwszych zawsze będę pamiętała, ale trudno jest
wypromować blog w dzisiejszych czasach. Z góry, dziękuję!
MIŁEGO CZYTANIA!
hmm o ile dobrze pamiętam tak samo została przedstawiona kushina
OdpowiedzUsuńw naruto shippuudenie(nie wiem czy dobrze napisałam) ale fajnie że dodałaś tą notke tylko mam prośbe żeby to opowiadanie nie było dokładnie jak w naruto
Ja to wiem, staram się, żeby to opowiadanie było wiarygodne. W mandze również jest wątek, gdzie Kushina bije chłopców, jednak nie jest on tak bardzo rozbudowany jak w anime - jednak Kishimoto musiał się zgodzić na taki układ. Inaczej odcinka by nie było.
UsuńOczywiście, postaram się spełnić twoją prośbę, co będzie stosunkowo proste, bo dalej to już mam głowę pełną pomysłów. Chodziło tylko o to bicie tych chłopaków. Dalej... to już dowiecie się w najbliższym czasie ^^.
Ale chodzi mi o jedno - czy notka się podobała? Mam na myśli tutaj styl pisania, błędy, czy nie przynudzam... itp.
PS. Napisałaś dobrze i dziękuję za szczerą opinię. Już zabieram się za rozdział 5.
mi się notka podobała tylko że jak pisałam miałam tylko do tego zastrzeżenia wszystko inne było bardzo dobre mam nadzieje że nie uraziłam Cię moim poprzednim komentarzem
UsuńNie, skądże znowu. Spokojnie, nie jestem urażona. Właśnie na krytyce mi zależy, by wiedzieć, co poprawić.
UsuńUwielbiam Kushinę! :3
OdpowiedzUsuńFajnie się czytało, ale ciągle wydaje mi się, że to jest krótkie :c XD Ale nie martw się, ja zawsze tak uważam, kiedy coś mi się spodoba xd
Co do polecania, to prowadzę z koleżanka fanpage na FB o FF z Naruto, więc bardzo chętnie zrobię Ci reklamę ^^
Już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. W końcu z punktu widzenia MINATO! *w* To będzie coś :D
Życzę duuuużo weny :]
Dziękuję za reklamę, jestem bardzo wdzięczna. Postaram się, żeby rozdział Minato był dłuższy. Dzięki za ciepłe słowa.
UsuńJestem zła, nawet bardzo. Jak mogłaś nie reklamować tak świetnego bloga?!!! To niewybaczalne!! Nigdy nie natrafiłam się na Twoją stronę, a ja tak bardzo kocham Minato i Kushinę! Również planuję o nich pisać, ale oj, bardzo wysoko podniosłaś poprzeczkę. Oby tak dalej!! Wspaniałe opowiadanie(gdybym użyła tutaj słowa świetne, byłabym chyba nienormalna). Mam tylko prośbę, powiadamiaj mnie o nowych notkach.
OdpowiedzUsuńDziękuje, naprawdę. Wow, jest mi strasznie miło. Będę cię powiadamiać, bo wchodzę na twojego bloga i czytam. I wybacz, że nie powiadomiłam wcześniej.
UsuńTwój blog jest naprawdę ciekawy. <3 Podoba mi się twój styl pisania. Czekam na kolejne rozdziały. ;)
OdpowiedzUsuńJak zwykle ekstra :)Dodałam twój blog w ikonce "co czytam" na moim. Mam nadzieje że przybędzie ci czytelników , bo warto poświęcić swój czas na twoje opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńPozazdrościć. Tak ładnie i sprawnie przeplatasz wydarzenia z Naruto z Twoimi wyobrażeniami, że tylko pozazdrościć.
OdpowiedzUsuńpodoba mi się opisywanie przez ciebie wydarzeń z anime, super pomysł i dobrze ci to wychodzi ;D
OdpowiedzUsuńW momencie gdy oglądałam anime i wyskoczył mi napis Krwawa Hanabero, o mało nie zeszłam ze śmiechu. Tutaj jest podobnie :D
OdpowiedzUsuńMinato - taki niewinny, kruchy blondynek ;3
Jak ja kocham blondynów! Przerzucam się się Itachi'ego na Minato *.*
Świetny rozdział :D
Znajduję sporo podobieństw między Kushiną a sobą xd
Ja bym chętnie tak dojebała chłopakom z mojej klasy ( oprócz mojego chłopaka)
OdpowiedzUsuń