sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 10


NOWA DRUŻYNA

Zdanie tego testu nie było dość prostym zadaniem, jakby się mogło wydawać przynajmniej dla mnie. Po pierwsze, kontrola chakry u mnie leżała. Nie potrafiłam nawet porządnie wykonać zwykłego Bunshin no Jutsu za pierwszym razem. Dobrze, że pan Nishi pozwolił mi spróbować jeszcze jeden raz. I w dodatku te pytania… Na żadne z nich nie odpowiedziałam dobrze, aż w końcu Kaede pomogła mi na jedno udzielić odpowiedzi. Wiedziałam, że wiele ją to kosztowało, ale bardzo byłam jej za to wdzięczna.
    Kiedy cała piątka egzaminatorów wręczyła mi ochraniacz Konohagakure i powiedziała mi, że zostałam geninem, poczułam wielką radość i ulgę.
    Oczywiście, taka wiadomość nie mogła przecież ominąć Hokage, więc zaraz po tym, jak się pożegnaliśmy z Nishim, odwiedziłam jego gabinet. Jednak fakt, że będę w drużynie z chłopkami, których kompletnie nie znałam, nie przypadł mi za bardzo do gustu. To różnież chciałam omówić ze staruszkiem.
    Zapukałam do drzwi od gabinetu Hokage.
    – Proszę – usłyszałam, złapałam klamkę i uchyliłam ją w dół.
    Weszłam do pomieszczeniam, uśmiechnięta od ucha do ucha i usiadłam na krześle przed biurkiem. Trzeci zaczął mnie bacznie mierzyć swoim wzorkiem. Jego widok przykuło moje czoło, bez nałożonego ochraniacza.
    Satruszek westchnął głęboko.
    – Chcesz mi coś powiedzieć? – zapytał.
    – Niby co, tam teges? Nishiego u ciebie nie było? – zdziwiłam się.
    – Miał ostatnio straszne urwanie głowy i nie mógł przyjść – wyjaśnił. – Nie zdałaś egzaminu, Kushino?
     – Dlaczego tak myślisz, tam teges?
     – Bo nie widzę nigdzie ochraniacza – odparł.
     Uśmiechnęłam się do niego.
     – Eee… No bo zostawiłam go w domu – przyznałam, drapiąc się nerwowo po głowie.
     Twarz Hokage natychmiast się ożywiła. Uniósł kąciki ust wysoko w górę i odwzajemnił mój uśmiech.
     – No, czyli zdałaś… – zaczął.
     – Po to do ciebie przyszłam… – powiedziałam.
     – Wybacz, ale gdybyś tego nie zrobiła, zapomniałbym zapytać się ciebie, jak ci poszło – przyznał trochę zmęczonym tonem, ziewając głośno.
     – A co się takiego stało? – spytałam. – Przecież jesteś Hokage, władcą wioski, ty musisz o wszystkim pamiętać, tam teges!
     – Jak będziesz miała własne dziecko, to zrozumiesz – odrzekł.
    Zmarszczyłam brew.
     – Ty masz dzieci? – zapytałam, a Trzeci uśmiechnął się.
    – Tak – odparł. – Mam dwójkę synów. Najmłodszy ma dopiero rok.
    – To pewnie daje popalić, tam teges.
    – Trochę – przyznał, śmiejąc się. – Moja żona i starszy syn, Seiji, robią wszystko, by mały Asuma spał spokojnie, ale strasznie uparty z niego dzieciak…
    – Buntownik – skomentowałam, uśmiechając się lekko.
    – Żebyś wiedziała, jaki. Ale nie rozmawiajmy o tym, w końcu, to ty przyszłaś do mnie. Coś jeszcze chciałabyś mi powiedzieć? – zapytał.
     – Właściwie, to tak – kiwnęłam głową.
    – Cóż to takiego, Kushino? – zapytał.
    Nie do końca wiedziałam, jak się mam zabrać do tego tematu. Czy mogłam porozmawiać o czymś takim z Hokage?
    – Słuchaj, dałoby się załatwić zmianę drużyny? – palnęłam prostu z mostu.
     Staruszek zmarszczył brwi i popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
    – Myślałem, że już się zaklimatyzowałaś w Konohagakure… Dlaczego chcesz zmieniać drużynę? Przecież znalazłaś przyjaciół, prawda?
    – No właśnie w tym tkwi problem, tam teges! – odrzekłam. – Nishi przydzielił mnie do dwóch chłopaków, których kompletnie nie znam!
    – Jak się nazywają?
    – Myślisz, że ja tak pamiętam? – zapytałam z oburzeniem i zaczełąm intensywnie myśleć. – Chyba… mają na nazwisko na „H”… Hayato czy coś takiego…
    – A, Hayato Hideki i Hayato Kiroi – odparł Hokage, tak jakby znał tych chłopaków. – Synowie specjalnego jonina, Hayato Shuna, który specjalizuje się w przesłuchaniach.
    – I tak nie wiem, kim oni są! – odparłam. – Nie znam ich, chciałabym być w drużynie, w której są moi przyjaciele! Nie mogę się wymieć z tym całym Matsuo? Dzięki temu, byłabym z Taiyo i Kusuri, a on… on pewnie zna tych chłopaków i pewnie świetnie się dogadują, tam teges!
    Trzeci popatrzył na mnie błagalnie swoimi ciemnymi, zmęczonymi oczami.
    – Kushino… Skoro Nishi was tak pogrupował, to znaczy, że miał powód – odparł. – Poza tym, Hideki i Kiroi nie są chłopakami tak towarzyskimi, jaki ty czy reszta twoich przyjaciół.
    Moje granatowe oczy natychmiast się powiększyły.
    – Chcesz mi powiedzieć, że tak dwójka stroni od jakiegokolwiek towarzystwa? – zapytałam.
    Hokage kiwnął głowę.
    – Nie do końca nazwałbym to „stronieniem”, ale rzadko przebywali wśród innych uczniów z Akademii – powiedział staruszek. – Przynajmniej tak mi mówił Nishi. Nie wiem, jak sytuacja wygląda obecnie, ale musisz się do tego dostosować, Kushino. Ja nie mam takiej mocy, by zmienić ci…
    – Jak to nie?! Jesteś Hokage, ty możesz wszystko! – oburzyłam się.
    – Masz rację, jestem Hokage – stwierdził. – Ale nie mogę robić czegoś wbrew woli mieszkańcom Wioski Ukrytego Liścia.
    – Ale… proszę cię tam teges – powiedziałam błagalnie.
    – Kushino, jestem pewien, że dasz sobie radę – odparł.
    Wstałam z impetem z krzesła, odwróciłam się gwałtownie na pięcie i skierowałam ku wyjściu. Pociągnęłam w dół klamkę i z głośnym hukiem zatrzasnęłam za sobą drzwi.
    Dlaczego raz coś nie mogło pójść po mojej myśli?

*          *          *

Gdy znalazłam się już na polu treningowym z słupami, zobaczyłam dwójkę chłopaków. Obaj mieli krucze oczy i krzaczaste włosy. Różnił ich tylko kolor – jeden miał szare, drugi natomiast, jasno brązowe.
    Stali zniecierpliwieni, odpierając się o pień pobliskiego drzewa. Podeszłam do nich niepewnie i uniosłam kąciki ust ku górze.
    – Cześć – powiedziałam.
    Chłopcy popatrzyli na mnie ze zdziwieniem.
    – My się znamy? – zapytał szatyn.
    – Kiroi, to ta czerwonowłosa dziewczyna, co przyszła z wymiany – uprzedził szarowłosy swojego brata-bliźniaka.
    – Aaaa – mruknął chłopak pod nosem.
    – Jestem Uzumaki Kushina, tam teges – odparłam. – Jeszcze was nie znam i…
    – Hayato Hideki.
    – Hayato Kiroi – odrzekł szatyn.
    – A ja jestem Sakuro Itari – usłyszeliśmy.
    Odwróciliśmy się nagle, by zobaczyć, kto to powiedział, jednak nikogo za nami nie było. Popatrzyliśmy na siebie, marszcząc brwi, a ja wzruszyłam ramionami.
    Wtem, przed naszymi oczami ukazały się kłęby dymu, z których wyłonił się dobrze zbudowany mężczyzna o szarych oczach, z promiennym uśmiechem na twarzy. Jego lekko krzaczaste włosy wyróżniały się głębokim granatowym, wpadającym w czerń odcieniem, a na czole widniał ochraniacz Konohagakure. Był ubrany w zgniłozieloną kamizelkę, czarną bluzkę z golfem oraz ciemne spodnie. Na prawej nodze miał przywiązaną kaburę.
    Cała nasza trójka powiększyła swe oczy na widok owego ninja. Ten zaśmiał się nerwowo i zaczął się drapać po głowie.
    – Widzę, że to nie było do końca przemyślane powitanie… – zaczął. – Ale cóż, przynajmniej wszyscy się znamy!
    – Kim pan jest, tam teges? – palnęłam bez jakiegokolwiek zawahania.
    – Bardzo dobre pytanie, Kushino – powiedział. Miałam wrażenie, jakby atmosfera wokół niego robiła się mniej napięta, żywsza. – Jestem waszym mistrzem, a wy moimi praktykantami.
    Hideki i Kiroi zmarszczyli brwi, jakby wątpili w ten fakt. Jonin wydawał się zignorować odruch chłopaków i spojrzał na nich ciepło.
    – Ach, chłopaki Shuna mi się do drużyny trafiły – odparł, bacznie mierząc wzrokiem bliźniaków. – Muszę przyznać, że strasznie jesteście do niego podobni, tylko jeden ma kolor włosów matki.
    – Tak – potwierdził Kiroi.
    – Dobra, to już bez żadnego przeciągania, przedstawcie mi się – zachęcił nas.
    – Starsi mają pierwszeństwo, tam teges – odparłam.
    Mój nowy mistrz uśmiechnął się z przekąsem i spiorunował mnie wzorkiem.
    – Jeszcze nie jestem taki stary, ja nawet trzydziestki nie mam – obruszył się.
    – Co faktu nie zmienia, że jednak jest pan starszy od nas – dopowiedział Hideki.
    Shinobi westchnął głęboko.
    – Masz ci los, to ci się trafili genini, Itari – mruknął sam do siebie od nosem, myśląc, że nie usłyszymy. – Dobra, widzę, że mi nie odpuścicie. Jestem Sakuro Itari, mam dwadzieścia cztery lata… Jestem joninem, co można wywnioskować z tego, że jesteście pod moją opieką… Hm… nie lubię mówić o sobie…
    Ja, Hideki i Kiroi wymieniliśmy spojrzenia pomiędzy sobą i cała nasza trójka zgodnie uznała, że nasz mistrz powiedział zdecydowanie za mało. Była to jedna z tych chwil, w której wszyscy mieliśmy to samo zdanie na ten sam temat.
    Itari uśmiechnął się chytrze.
    – Teraz wy. Opowiedzcie mi coś o sobie – odparł, śmiejąc się. – Dodam, że płeć żeńska ma pierwszeństwo – dopowiedział, patrząc na mnie.
    Westchnęłam głęboko.
    – Jestem Uzumaki Kushina, tam teges! – odrzekłam, niemalże krzycząc z ekscytacji. – Hm… Lubię, a wręcz wielbię ramen, nie znoszę, jak ktoś śmieje się z moich włosów, nienawidzę czekać… Chcę zostać pierwszą kobietą Hokage! Ach, i nie jestem stąd – dodałam.
    – To skąd jesteś? – zapytał zainteresowany Itari.
    – Z Kraju Wiru, tam teges.
    – O… to niedaleko. Poza tym, będę miał na uwadze to, że nie lubisz szydzenia z twoich włosów – oznajmił. – Przyznam, że ja też bardzo lubię ramen, zwłaszcza ten w Ichiraku. Po wykonanych misjach będziemy na niego chodzić, dobrze?
     – Pewnie, tam teges – odparłam entuzjastycznym tonem.
    – Dobra, to teraz nasi panowie – zaśmiał się mistrz Itari. – Zacznijmy od ciebie, Hideki.
    Szarowłosy chłopak popatrzył zmęczonymi oczami na jonina.
    – Jestem Hayato Hideki, jest wiele rzeczy, które lubię, zalicza się do nich ramen i jest wiele rzeczy, których nie darzę zbyt wielką sympatią. Mam brata-bliźniaka, Kiroia, który jest starszy ode mnie o cztery minuty… Nie mam żadnych obranych celów i marzeń… Chcę być tylko shinobi…
    – Oj, no weź, gadasz, jak ja w młodości – skarcił chłopaka z humorem Itari. – Oczywiście, dopóki nie poznałem swojej dziewczyny… Żeby nie było, ja wciąż jestem młody. Teraz ty, Kiroi.
    Szatyn ruszył do tego zadania z takim samym zapałem, jak jego brat.
    – Jestem Hayato Kiroi, również lubię ramen… Mam takie… nie nazwałbym tego marzeniem, lecz celem w życiu. Chciałbym mianowicie zostać przyjęty do ANBU – powiedział chłopak.
    Twarz mistrza Itariego natychmiast się ożywiła.
    – Ooo, widzę, że cała nasza czwórka gustuje w ramen! Bardzo mnie ten fakt cieszy, wszyscy będziemy chodzić po udanych misjach do Ichiraku!
    – Pan stawia, tam teges – odparłam, śmiejąc się.
    – I to zawsze – zawtórował mi Hideki. Jego ton głosu momentalnie się zmienił… Był cieplejszy, tak jakby w końcu się otworzył na mnie i naszego mistrza.
    – Ejże, dlaczego niby ja? – zapytał oburzony jonin.
    – Bo to był pana pomysł – przypomniał Kiroi, uśmiechając się lekko.
    Mistrz Itari skulił głowę i oparł czoło o prawą dłoń.
    – O matko, Nishi, ja cię zatłukę za te dzieciaki – mistrz westchnął. – Z torbami mnie puścicie!
    Hideki, Kiroi i ja zaśmialiśmy się.
    Wbrew pozorom tego, co myślałam na początku, widziałam jakąś nadzieję w tej drużynie.

*          *          *

Po skończonym dniu organizacyjnym z panem Itarim, szybko pobiegłam do domu i zjadłam obiad, w postaci ramenu. Bardzo się spieszyłam, gdyż chciałam jeszcze porozmawiać z Hokage i spotkać się z resztą moich przyjaciół.
    Po półtorej godziny wyszłam i zaczęłam biec, jak szalona do gabinetu staruszka. Rozmowa z nim była koniecznością, zresztą on, tak czy siak, by mnie do siebie wezwał. Chciałam mu powiedzieć, że już nie chcę zmieniać drużyny i zdać relację z dnia dzisiejszego.
     Poza tym, czułam straszną ekscytację, gdyż jutro miałam wykonać swoją pierwszą misję. Ranga D, niby to nic takiego, ale mimo wszystko, trochę się stresowałam. Chciałam wypaść jak najlepiej w oczach mistrza Itariego.
    Gdy znalazłam się przy drzwiach od gabinetu Trzeciego i zamierzałam w nie zapukać, usłyszałam kobietę w pokoju, tą samą, która zawsze przychodziła z mężczyzną w okularach w najmniej oczekiwanym czasie. Z jej tonu głosu wywnioskowałam, że jest oburzona.
     – Jak, do cholery, się dowiedziałeś o dziewczynie? – zapytała.
    – Spokojnie – odparł mój mistrz, którego od razu poznałam po głosie.
    – Jak mamy być spokojni, skoro nasza tajemnica powoli przestaje nią być? – zadała zasadnicze pytanie, unosząc się jeszcze bardziej, niż przed chwilą.
    – Koharu… – zaczął Hokage. – Ciszej…
    – Szanowny Hokage, jeśli chodzi o tą młodą dziewczynę, to mogę zaznaczyć, że nic mi nie powiedziała… – odparł Itari.
    – To skąd wiesz, że jest jinchuriki? – zapytała opryskliwie kobieta.
   – Domyśliłem się sam…
    – A co ci takiego powiedziała, że się domyśliłeś? – spytał starszek.
    – Powiedziała, że nie jest stąd – zaczął mistrz. – Ja się zapytałem, skąd jest. A ona odpowiedziała, że pochodzi z Kraju Wiru… Poza tym, skojarzyłem po nazwisku, w końcu, pochodzi z klanu pani Mito…
    Usłyszałam głośne westchnięcie Hokage.
    – Dobrze, że z tym do nas przeszedłeś, Itari – odparł. – Posłuchaj, byłeś w ANBU, więc chyba potrafiłbyś ujarzmić w niej lisa, gdyby coś nie wypaliło. Poza tym, znałeś czcigodną Mito i dzięki temu, mógłbyś być dla niej idealnym opiekunem… Ale… oszukaliśmy cię, więc jeśli nie chcesz jej w drużynie, bo to zbyt wiele dla ciebie, powiedz.
    Jonin zaśmiał się.
    – Co cię tak bawi? – spytała kobieta. W jej tonie można było wyczuć irytację i zniecierpliwienie.
    – Nic ważnego… – odpowiedział, po czym dodał: – Hokage, ja z przyjemnością chcę mieć ją w drużynie. Będzie siłą napędową tego zespołu, ręczę za nią.
    Po tych słowach nastąpiła chwila milczenia.
    Usiadłam na podłodze i oparłam się o ścianę. Wbrew tego, co i jak o mnie myślała tamta kobieta, czułam wewnątrz narastające ciepło. To było naprawdę miłe – chociaż ja i Itari spotkaliśmy się tylko raz, on już miał o mnie dobre zdanie, nie ważne, że byłam jinchuriki.
    Dzięki temu, wiedziałam, że z tą drużyną nie tylko daleko zajdę, ale też będę szczęśliwa.

*          *          *

Napisałam. I szczerze mówiąc, boję się, co będzie dalej, jak będę przedstawiała tego naszego zboczucha, Jiraiyę XD. Uff…
Wiecie, staram się, aby mój ff czytało więcej osób, ale nie wiem, czy to przynosi jakiekolwiek skutki… cóż… mam taką prośbę. Czytacie? To zapiszcie się do OBSERWATORÓW, których ja po prostu nazwałam, MOIMI CZYTELNIKAMI ^^
Mam nadzieję, że się spodoba.
Wszelkie sugestie, uwagi, propozycje i błędy, których moje magiczne oczy + dwa szkła (mam wadę wzroku, niestety) nie wykryły, piszcie w komentarzach. I, w ogóle, komentujcie ;)
POZDRAWIAM WSZYSTKICH i życzę miłego wieczoru, Isabel-chan.

14 komentarzy:

  1. YEAH! Pierwsza zapisałam się do obserwatorów! *^* xD
    Super Ci to wyszło! Jacy zgrani... Wszyscy lubią ramen... Kiroi i Hideki są świetni xD Puszczą swojego mistrza z torbami XD
    Ogólnie, rozdział świetny! :3
    Już nie mogę się doczekać nexta! I znowu życzę (i modlę się o nią) weny! :D

    P.S. Ja też mam wadę wzroku i muszę nosić okulary ^^ Nie martw się O-O (okularki) xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaklepuję drugie miejsce! :D
    Także zapisałam się jako obserwator, wybacz jednak że nie skomentowałam poprzednich postów - mam tyle blogów do czytania i prowadzenia, że nie wyrabiam, bo na brak czasu narzekać nie mogę (zaczynam za tym tęsknić T,T).
    Co do rozdziału - czytałam go z bananem na twarzy, twój styl pisania jest lekki, przyjemnie się go czyta, nie znalazłam żadnych błędów, ale po napisaniu dwóch prac kontrolnych mogę już ich nie dostrzegać xD
    Z postaci Naruto uwielbiam właśnie Kushinę i Minato. Reszta zbytnio mnie nie kręci, a ta dwójka jest moją ulubioną parą *p* Co już chyba pisałam xD
    Najbardziej podobała mi się końcówka :) Ta rozmowa wyszła ci świetnie, tylko podziwiać :3

    Ja co prawda nie noszę okularów, ale gdy przyjdzie co do czego to jestem ślepa jak kret X_X

    Pozdrawiam cię serdecznie, życzę dużo weny i pomysłów oraz dużo wolnego czasu :*

    [walczacy-marzyciele.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  3. Super ci wyszło ^w^
    Współczuje Itari'emu, nieźle go obskubią z kasy XD
    Ja tam nie słynę z długich komentarzy, nie umiem ich pisać ._.
    Także zapisałam się do obserwatorów *w*

    OdpowiedzUsuń
  4. Po prostu brak mi słów...
    Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo przyjemny rozdział :) Ahhh i Kushina niepotrzebnie się stresowała ;P. Drużyna miłośników ramen powstała xD! Jestem ciekawe jakie to misje im przypadną ;>...
    Błędów nie wyłapałam - zresztą nigdy się ich nie doszukuje >.< nie chce mi się :P.
    Czekam na next ;)!

    OdpowiedzUsuń
  6. No, no muszę to powioedzieć... z rozdziału na rozdział jest coraz cioekawiej ;D No nie spodziewałam się, że tak genialnie opiszes te scenki zapoznawcze, jestem pod ogromnym wrażeniem ;D
    No taka ramenowa drużyna ci wyszła xD to takie zabawne ^^ drużyna ma wspólny język ;D No i razem ostro najeżdżają na swojego mistrza xD cóż dobrze jest będzie z kogo się pośmiać xD
    Chociaż taki fajny koleś, Kushina może się w nim podkochiwać, hahaha xD
    Wiem, że to będzie bardzo trudne, ale ciekawi mnie jakie będzie powitanie w wykonaniu Jirayi XD Matko, pisz, pisz błagam ;D
    I nie widzę żadnych błędów w notce ;D WENY ŻYCZĘ ;D pozdrawiam z zimnych rejonów Polski xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dobra notka. Fajnie wszystko opisałaś, było ciekawie, miło że sensei ją polubił. Team Ramen! Biedny sensei oskubią go z kasy xD Czuję że bliźniaki wcale nie będą takimi złymi towarzyszami :D Życzę weny i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeden z najlepszych blogów o Minato i Kushinie. <3

    OdpowiedzUsuń
  9. fajna notka, spodobał mi się Sakuro, jak zaczął o sobie mówić, to myślałam, że to taki drugi Kakashi >.<
    czekam na nexta, pozdrawiam i życzę weny, baaardzo duużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wielkie dzięki za powiadomienie, mam takie urwanie głowy, że nawet nie mogę dłużej na kompie posiedzieć. Z weną u mnie krucho, nie mam nawet ogólnego zarysu całej historii mojego opowiadania i wszystko wymyślam na bieżąco. Spontan, jak to u mnie często bywa. Jutro muszę wziąć się wreszcie w garść i przystąpić do pisania. No dobra koniec monologu.
    Zgadzam się Twój styl pisania jest świeży, nie wymuszony, pełen humoru. Tak właśnie chciałabym widzieć historię młodości Kushiny i Minato. Ramen mnie rozbawił. Fajnie trafili, każdy ma taką samą pasję:). Już mi się spodobał Itari, zgadzam się, że to taki a'la Kakashi. Hehe nie mogę się doczekać, jak przedstawisz Jiraiję (nie wiem czy dobrze napisałam). Czekam, na szybką, tak samo cudowną notkę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kushina jest akceptowana! Fuck Yea!

    OdpowiedzUsuń
  12. No, co. Pod każdą notką mam pisać, że rozdział jest zajebisty? -,-
    Muszę z tym skończyć, bo jeszcze w samozachwyt wpadniesz... ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobra. Wiem. Zapomnialam sie i przez jakis czas tu nie zagladalam a Ty juz tak pedzisz i po nocach musze nadrabiac ;3 spokojnie ja chyba juz sie zapisalam do obserwatorow. Zamierzam sb jutro kupic tom poswiecony Minato i Kushinie wiec bd go maltretowac do smierci. A twojego ff czyta sie z przyjemnoscia. Ja wprost uwielbiam ich historie. Mimo ze juz napisalas dlasze rozdzialy ja jestem ciekawa jak przedstawisz Jiraye dlatego bez przeciagania udaje sie na nast. rozdzialik ;3

    OdpowiedzUsuń